Czy metan jest aż tak groźny dla klimatu?

Pojawiły się zaskakujące doniesienia, że Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) przemilczała jego rzeczywisty wpływ na globalne ocieplenie.
Rzeczywista emisyjność metanu ze źródeł rolniczych jest znacznie mniejsza, niż rozgłaszano przez ostatnich kilkanaście lat, powołując się na badania FAO.  Zdjęcie: Dreczka

Pierwszy raport na temat poziomu emisji gazów cieplarnianych z rolnictwa Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) opublikowała w 2006 r. Podany wówczas 18% udział metanu z produkcji zwierzęcej był ogromnym zaskoczeniem. Ponieważ FAO cieszyło się ogromnym autorytetem, w kolejnych latach przy różnych okazjach powoływano się na te dane, głównie po to, żeby zdobyć poparcie (również polityczne) i środki na walkę z tym zjawiskiem. Jednym z działań było wywieranie nacisku na ograniczanie pogłowia zwierząt, głównie bydła. Natomiast ukrywanym celem długofalowym miało być dodatkowe opodatkowanie rolników zajmujących się chowem przeżuwaczy, tak jak to jest planowane w przypadku dwutlenku węgla.

Oszustwo na szczycie "zaufanej" organizacji

Niedawno brytyjski dziennik The Guardian wykrył zmowę milczenia na najwyższych szczeblach zarządzania FAO. Okazuje się, że nad emisyjnością gazów cieplarnianych z rolnictwa przez ostatnich kilkanaście lat pracował stały zespół. Kolejne badania sprawiły, że w 2013 r. wartość wspomnianej emisyjności metanu została skorygowana w dół do poziomu 14,5%, a później zastosowanie nowego modelu badawczego (Gleam 3.0) pozwoliło na jeszcze głębszą korektę do wartości 11,2%.

Jak widać, kolejne rundy badań przypisywały metanowi pochodzącemu z hodowli zwierząt coraz mniejszy wpływ na klimat. Brytyjscy dziennikarze uważają, że we władzach FAO przez wiele lat obowiązywała wewnętrzna cenzura, mająca na celu ochronę wysokiego wskaźnika emisyjności tego gazu cieplarnianego.

Na dowód zmowy milczenia na szczytach FAO przytaczane są wypowiedzi byłych pracowników tej organizacji, którzy bezpośrednio brali udział w badaniu emisyjności metanu. Oskarżają oni swoich dawnych zwierzchników o cenzurowanie ich stanowisk, gdy wykazywali, że metan powstający w hodowli zwierząt nadal jest głównym gazem cieplarnianym, ale jego emisja nie jest aż tak wysoka, jak wykazano w pierwotnym raporcie. Osoby domagające się ujawnienia najnowszych danych były cenzurowane, sabotowane, infiltrowane i nękane od ponad 10 lat. Próbowano też doprowadzić do likwidacji tego zespołu badawczego.

Mobbing za chęć ujawnienia prawdy

Ponadto pracownicy FAO, którzy realizowali zadanie oszacowania wpływu hodowli bydła na zmiany klimatyczne, skarżą się na ogromną presję ze strony darczyńców na rzecz ONZ. Wymienia się tu dyplomatów i agrolobbystów. Ci pierwsi wykorzystując efekt zastraszenia, mogą m.in. wyciągać z różnych źródeł środki na walkę ze zjawiskiem, które w praktyce nie ma większego znaczenia. Natomiast tym drugim utrzymywanie stanu wysokiego zagrożenia jest na rękę choćby po to, żeby w miejsce likwidowanych w różnych częściach świata stad bydła po cichu zwiększać swoje, albo rozwijać działalność konkurencyjną.

Jeśli zostanie opublikowany nowy raport, który podważy dane z 2006 r., główna odpowiedzialność za ocieplenie klimatu spadnie na parę wodną i dwutlenek węgla. Na razie wyniki nowszych badań wskazujących na to, że metan pochodzący z hodowli zwierząt ma znacznie mniejszy wpływ efekt cieplarniany niż inne źródła, wyciekają do mediów drogą nieoficjalną.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.