Pandemia pandemią, a jeść trzeba
Przez ostatnich 10 lat wartość polskiego eksportu towarów rolno-spożywczych się podwoiła. Odnotowywane wzrosty rozwiązały problemy ze zbytem płodów rolnych.

Miniony rok był rekordowy w eksporcie towarów rolno-spożywczych z Polski. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi właśnie podało, że do innych krajów sprzedaliśmy takich towarów za 37,4 mld €, czyli w przeliczeniu ok. 170,8 mld zł. Na tle 2020 r. jest to wzrost o 9%.
To zasługa przedsiębiorców
Z pewnością część tego wzrostu można przypisać ogólnoświatowym podwyżkom cen żywności, do których przyczyniło się jednocześnie kilka zjawisk. Niemniej polscy przedsiębiorcy działający w branży rolno-spożywczej pokazali, że nawet w warunkach ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa, bardzo dobrze radzą sobie na międzynarodowej arenie.
Dobrą operatywność polskich przedsiębiorców najlepiej uwiarygadnia mniejsze tempo wzrostu importu niż eksportu. Różnica pomiędzy tymi kierunkami wymiany międzynarodowej powiększyła się o blisko 10%. Tym samy saldo wymiany produktów rolno-spożywczych wzrosło do 12,7 mld €, czyli ok. 58 mld zł. Można powiedzieć, że każdy hektar użytków rolnych przyniósł ok. 3000 zł nadwyżki eksportowej.
Użytki rolne zajmują blisko 60% powierzchni naszego kraju. Żywności produkujemy znacznie więcej, niż potrzebujemy. Dlatego możliwość zwiększania eksportu artykułów rolno-spożywczych jest sposobem na zagospodarowanie nadwyżek. Eksport żywności stanowi ważne źródło przychodów nie tylko dla przedsiębiorców, ale gospodarki całego kraju.
Bez tych nakładów nie będzie wydajności
Pojawia się tylko pytanie, czy ta tendencja wzrostowa utrzyma się również w bieżącym roku? Jeśli w obawie o przeinwestowanie rolnicy masowo ograniczą zakupy nawozów i środków ochrony roślin, to wydajność spadnie. Wówczas przetwórcy będą mieli mniej surowca, z którego obecnie produkują najbardziej dochodowe towary. Spadnie też ilość towarów nieprzetworzonych, na których eksporcie dobrze zarabiają pośrednicy.
- Sprawdź: Wydajność i jakość bardzo niepewne