Zielony Ład to nieporozumienie
Kluczowy dokument Zielonego Ładu przepadł w środowym głosowaniu w Parlamencie Europejskim. Dla ekologów wynik głosowania to porażka, zaś dla rolników – ulga.
Posłowie do Parlamentu Europejskiego (PE) w minioną środę głosowali nad projektem legislacyjnym mającym na celu zmniejszenie o połowę zużycia pestycydów w UE do 2030 r. Różnicą kilkudziesięciu głosów "przeciw" projekt został odrzucony. Wprawdzie w nowym lub poprawionym kształcie może wrócić ponownie na salę plenarną, jednak w bieżącej kadencji PE, która kończy się za nieco ponad pół roku, nie ma na to szans.
Obecny projekt raczej do kosza
Odrzucony projekt był kluczowym tekstem dotyczącym ochrony środowiska, nazwanym przez Komisję Europejską (KE) Zielonym Ładem. Jego głównym autorem był Frans Timmermans, ale swój udział miał tu także komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski. Obecnie całość polityki środowiskowej kreowanej przez KE w ramach Wspólnej Polityki Rolnej staje pod znakiem zapytania. Jeżeli po wyborach europejskich udziały i wpływy poszczególnych frakcji politycznych będą podobne do obecnych, to stanowisko wobec kursu Zielonego Ładu w PE może się utrzymać na kolejnych kilka lat.
Jedną z prób ratowania projektu redukcji zużycia pestycydów w rolnictwie był wniosek o jego skierowanie do komisji parlamentarnej. Jednak eurodeputowani odrzucili tę propozycję. Głównym powodem były zapisy wprowadzające głębokie różnice w wymogach, jakie musiałyby spełniać poszczególne państwa członkowskie.
Brak poparcia dla Zielonego Ładu w PE niweczy sens realizacji krajowych planów strategicznych, bo wspólnego unijnego celu na razie formalnie nie ma. Teoretycznie ministrowie rolnictwa poszczególnych krajów europejskich mogą w dalszym ciągu realizować swoje plany strategiczne, z myślą o drugim podejściu PE w nowej kadencji. Jednak nie wiadomo, jaki dokument zaproponuje KE w nowym składzie, wyłonionym po przyszłorocznych wyborach.
Rozsądek wygrał z populizmem
Swoistą porażkę na swoim koncie muszą odnotować zielone ugrupowania w PE. Sprawozdawczyni tekstu i jego gorąca zwolenniczka, austriacka ekolożka Sarah Wiener, stwierdziła, że miniona środa była czarnym dniem dla środowiska i rolników, ale chyba nieco się zagalopowała.
Większość organizacji rolniczych z entuzjazmem przyjęła wynik głosowania. Ich liderzy uważają, że rozporządzenie w sprawie pestycydów było źle przygotowane, nierealistyczne, pozbawione podstaw oraz przesiąknięte zapędami politycznymi i stanowiło tekst czysto ideologiczny, który miał służyć zdobywaniu poparcia wyborców. Trzeba też zauważyć, że środowe głosowanie w PE miało miejsce kilka dni po ogłoszeniu przez KE decyzji o przedłużeniu na 10 lat zezwolenia dla glifosatu.