Zboża na świecie będzie więcej
Światowe zbiory zbóż zapowiadają się na rekordowe, głównie za sprawą zwiększonej produkcji kukurydzy i ryżu. Niemniej handel międzynarodowy pozostanie napięty.
Żniwa w Europie idą pełną parą i wszędzie rolników martwi niska cena skupu. W naszym kraju panuje szczególnie trudna sytuacja, bo wiele gospodarstw, nawet tych mniejszych, posiada znacznie większe zapasy niż w minionych latach. Pierwsze próby sprzedaży są jak zimny prysznic. Podmioty skupowe wykorzystują sytuację nadpodaży i często proponują stawki graniczące z lichwą. Wielu zadaje sobie pytanie, czy z czasem sytuacja sprzedających na rynku zbóż ulegnie poprawie?
Świat spodziewa się rekordowych zbiorów
Nadzieje na znaczną poprawę sytuacji są nikłe. Składa się na to kilka zjawisk. Przede wszystkim świat spodziewa się dobrych zbiorów. We właśnie opublikowanych szacunkach Międzynarodowa Rada Zbożowa (IGC) podaje, że spodziewa się produkcji na poziomie 2,3 mld t zbóż (bez ryżu). Na tle poprzednich lat oznacza to niewielki wzrost, ale wynik będzie rekordowy. Zwyżka będzie wynikała ze wzrostu produkcji kukurydzy – 1,22 mld t, co oznacza wzrost o 5,5% rok do roku. Drugim zwyżkowym zbożem będzie ryż, którego światowa produkcja wyniesie 527 mln t, tj. o 2,5% więcej niż przed rokiem.
W przypadku pszenicy Rada przewiduje spadek produkcji do 784 mln t, czyli o 2,4% mniej niż rok temu. Biorąc pod uwagę prognozę wzrostu zużycia ziarna pszenicy na świecie o 20 mln t oraz najniższe od 10 lat zapasy (55 mln t), to nie ma przesłanek ku temu, żeby ziarno miało tanieć na światowych rynkach. Na rynku kukurydzy z czasem może być podobnie, bo nadwyżka produkcyjna jest zdejmowana przez rosnące spożycie – rok do roku o 30 mln t.
Zjawiska, które budzą niepokój
Kraje azjatyckie badają obecnie wpływ zjawiska klimatycznego El Niño, które na ogół prowadzi do globalnego wzrostu temperatury. Na razie nie obserwuje się jego większego wpływu na uprawy ryżu. Deszcze monsunowe nadeszły normalnie, co pozwoliło na założenie upraw w dobrych warunkach. Niemniej Indie, które odpowiadają za 40% światowego handlu ryżem, już zakazały wywozu białego ryżu w obawie o niedobór na lokalnym rynku i potencjalny wzrost cen. Wprawdzie część indyjskiego eksportu mogą zrekompensować dostawy z Tajlandii, Wietnamu i Pakistanu, niemniej światowe notowania ryżu poszły mocno w górę (o 30% w ciągu roku).
Sytuacja w Polsce i krajach unijnych graniczących z Ukrainą nie ma nic wspólnego ze światowymi trendami. Bułgaria, Polska, Rumunia, Słowacja i Węgry same produkują więcej zbóż, niż potrzebują i gdzieś muszą to wywieźć. Tymczasem po 15 września trzeba będzie znów otworzyć granice na eksport z Ukrainy. Wprawdzie wspomniana piątka krajów zawarła porozumienie, żeby tego nie robić, ale trudno oczekiwać, że nasze władze wytrzymają w tym postanowieniu dłużej, niż do jesiennych wyborów. Już teraz Francja i Niemcy naciskają na kraje z Europy Wschodniej do wykonania decyzji Komisji Europejskiej, dotyczącej otwarcia rynków wszystkich krajów unijnych na ukraińskie ziarno i inne płody rolne.
Rosja bombarduje ukraińskie porty
To, że znów zostaniemy zasypani ukraińskim ziarnem, jest pewne. Pytanie tylko, kiedy zacznie ono napływać. Wobec ostatnich wydarzeń coraz bardziej staje się jasne, że droga lądowa będzie główną do wywozu ukraińskich nadwyżek zbóż, które szacuje się przynajmniej na 20 mln t. Drogi wodne stoją pod znakiem zapytania i ten stan może potrwać dłużej. Nawet gdyby za jakiś czas Rosja wróciła do rozmów o korytarzu humanitarnym przez Morze Czarne, to z uśmiechem cynika na twarzy. Od tygodnia rosyjska armia bombarduje ukraińskie porty przystosowane do przeładunku ziarna, zarówno morskie, jak i rzeczne nad Dunajem. Społeczeństwa dawnego bloku wschodniego doskonale wyczuwają intencje rosyjskiej polityki. Natomiast błoga nieświadomość panuje na zachodzie Europy.