Unia importuje, choć nie potrzebuje
Produkcja zbóż kłosowych w Unii Europejskiej jest większa niż zapotrzebowanie, a ich nadwyżki każdego roku trzeba wyeksportować. Ujemny bilans dotyczy tylko kukurydzy.
Od dziesięcioleci Unia Europejska (UE) jest poważnym eksporterem ziarna zbóż, w szczególności pszenicy i jęczmienia. W tej sytuacji nie potrzebuje żadnego importu, aby zaopatrzyć swój rynek. Toteż ceny zbóż na rynku wewnętrznym w dużej mierze zależą od przychodów z eksportu, chociaż dotyczy on ułamka produkcji. W ujęciu światowym ceny detaliczne ziarna na ogół w Europie są najwyższe i każdy kraj nadwyżkowy stara się tu przebić ze swoim towarem.
Unia sprowadza ziarno, którego ma nadmiar
Uwolnienie ukraińskiego zboża od ceł i limitów sprawiło, że stało się ono bardzo konkurencyjne dla unijnego. Z jednej strony spowodowało to ogromną presję cenową na rynku wewnętrznym, a z drugiej strony wyparło droższe zboże od europejskich rolników, którzy doznali problemów ze zbytem i rentownością. W ostatnich miesiącach dostaje się także handlarzom, którym się wydawało, że tylko oni wpadli na pomysł sprowadzenia w obszar celny UE ogromnych ilości ziarna z Ukrainy. Okazało się, że zarobek na tym ziarnie jest szybki, ale krótkotrwały. Zwiększona podaż ziarna w Europie wcale nie spotkała się ze wzrostem zużycia, co przy braku wzmożonego eksportu poza UE doprowadziło do kryzysu nadmiaru.
Czas spojrzeć na twarde liczby. Od wybuchu wojny na Ukrainie import pszenicy z tego kraju do UE wzrósł trzykrotnie. Natomiast w roku gospodarczym 2023/24 UE wyprodukowała prawie 126 mln t pszenicy. Na zużycie wewnętrzne potrzeba nieco ponad 100 mln t, a zdolności eksportowe wyniosą prawie 31 mln t. Przy takim wolumenie UE stanie się drugim największym po Rosji eksporterem pszenicy. Jednak do bilansu handlowego pszenicy wejdzie blisko 9 mln t ziarna obcego pochodzenia, w tym 4,5 mln t z Ukrainy, 0,63 mln t z Kanady, 0,45 mln t z Mołdawii, 0,22 mln t z Serbii oraz prawie 0,30 mln t z Rosji!
- Sprawdź: Dlaczego pszenica nie ma ceny?
Według danych Komisji Europejskiej (KE) głównymi odbiorcami importowanej pszenicy zwyczajnej były Hiszpania i Włochy (różne kierunki włącznie z Rosją), a także wschodnie kraje bałtyckie, Polska, Rumunia i Słowacja (wyłącznie z Ukrainy). Co ciekawe, głębsze analizy pochodzenia ujawniły, że Rosja wykorzystując podstępnie pośrednictwo wschodnich krajów bałtyckich, a nawet Ukrainy, potrafiła ulokować swoją pszenicę także na polskim rynku, co w obecnej sytuacji politycznej absolutnie nie powinno mieć miejsca.
Ilości mniejsze, ale mechanizm podobny
Sytuacja z jęczmieniem pod względem zjawisk na unijnym rynku nie różni się zbytnio od pszenicy, chociaż jego wielkość jest kilkukrotnie mniejsza. W bieżącym roku gospodarczym (2023/24) UE wyprodukowała prawie 47,5 mln t jęczmienia. Zużycie wyniesie nieco ponad 41 mln t. Zatem UE powinna wyeksportować ponad 6 mln t jęczmienia. Tymczasem z danych KE wynika, że lipca ub.r. do końca lutego br. na rynek europejski napłynęło 1,4 mln t jęczmienia (przed wojną na Ukrainie było to 0,67 mln t). Struktura importu jęczmienia w bieżącym roku gospodarczym jest następująca: 0,71 mln t z Ukrainy, 0,45 mln t z Wielkiej Brytanii (głównie browarny), 0,1 mln t z Mołdawii oraz po ok. 60 tys. t z Serbii i Rosji!