Dlaczego pszenica nie ma ceny?

Ziarna pszenicy na świecie nie ma w nadmiarze, bo o kilkanaście milionów ton mniej niż przed rokiem. Pomimo tego jej ceny rynkowe utrzymują się na niskim poziomie.
Cena pszenicy jest pod silną presją nadmiaru kukurydzy, którą rynki światowe od kilku miesięcy są zasypane.  Zdjęcie: Dreczka

Pod koniec ubiegłego tygodnia ceny na paryskiej giełdzie Euronext minimalnie wzrosły, co było interpretowane jako rekompensata za kolejny miesiąc przechowywania pszenicy i kukurydzy. Minimalnie większy wzrost, mający znamiona zysku, odnotowano w przypadku lutowych kontraktów na rzepak z ceną dochodzącą do 428 €/t (termin dostawy przypada na maj 2024 r.). Większych wzrostów cen na razie się nie oczekuje, bo chłonne rynki światowe wykazują stan nasycenia, chociaż raporty dotyczące zapasów nie potwierdzają zjawiska nadmiaru głównych płodów rolnych.

Pszenicy mniej, a cena nie rośnie

W miniony piątek Amerykański Departament Rolnictwa (USDA) opublikował dość neutralny raport, chociaż dla potencjalnych nabywców jest on mniej optymistyczny niż z poprzedniego miesiąca. Według tego źródła stan zapasów końcowych w ujęciu globalnych przedstawia się następująco:

  • pszenica – 258,83 mln t wobec 259,44 mln t w zeszłym miesiącu (-0,61 mln t) oraz 271,1 mln t w sezonie 2022/23;
  • kukurydza – 319,63 mln t wobec 322,06 mln t w zeszłym miesiącu (-2,43) oraz 310,62 mln t w sezonie 2022/23;
  • soja – 114,27 mln t wobec 116,03 mln t w zeszłym miesiącu (-1,76) oraz 102,15 mln t w sezonie 2022/23.

Jak widać, pszenicy na świecie wcale nie ma w nadmiarze, bo o ponad 12 mln t mniej niż przed rokiem. Pomimo tego ceny rynkowe tego zboża utrzymują się na niskim poziomie przede wszystkim z powodu silnej presji kukurydzy, której nadwyżka podaży na światowych rynkach jest znaczna. Analogiczna sytuacja panuje na rynku rzepaku, którego cena jest pod silną presją nadwyżek soi i względnie niskich notowań ropy naftowej.

Import pszenicy w Unii Europejskiej wcale nie jest wysoki, tylko lokalnie skoncentrowany. Rok do roku kraje unijne zwiększyły import pszenicy do 13 mln t, czyli o niespełna milion ton więcej niż w poprzednim sezonie (12,1 mln t) oraz o 8,4 mln t więcej niż w dwóch wcześniejszych sezonach (4,6 mln t). Jednak ten import jedynie łagodzi skutki ubiegłorocznej suszy w krajach Europy Zachodniej, zwłaszcza w Hiszpanii i Włoszech. Przez dwa ostatnie lata zbiory pszenicy w UE były niskie i wyniosły 126,7 mln t w 2022 r. oraz 133,7 mln t w 2023 r. W latach 2020-21 zbierano ponad 141 mln t. Ostatnie dane prowadzą do obniżenia prognoz stanu zapasów końcowych (czerwiec 2024 r.) na poziomie 15,2 mln t, czyli o 1,3 mln t mniej niż przed rokiem (16,5 mln t). Taka sytuacja powinna prowadzić do wzrostu notowań pszenicy. Niestety, rynek zbożowy doznał w ostatnich miesiącach znacznego rozchwiania za sprawą wzmożonego importu kukurydzy z Ukrainy i Ameryki Południowej.

Trudna sytuacja na polach

Analitycy od kilku tygodni są bardzo ostrożni w prognozach tegorocznych zbiorów zbóż w Europie. Ich niepewność wynika z przebiegu pogody od jesieni ub.r. Ze względu na obfite opady na znacznym arealne nie przeprowadzono późnych siewów pszenicy. Również wyjątkowo mokra wiosna utrudnia terminowe siewy zbóż jarych we Francji, Niemczech i krajach ościennych.

Służby doradztwa agronomicznego biorą pod uwagę masowe wystąpienie zjawiska wymakania zbóż ozimych i rzepaku, których skutki mogą się pojawić dopiero w kwietniu. Generalnie stan przezimowania oceniają jako najgorszy od 4 lat i to nie ze względu na wymarznięcia, lecz podtopienia. Można się spodziewać, że za kilka tygodni nagle wzrośnie zapotrzebowanie rynku na dodatkowe ilości nasion roślin późnego siewu, w tym przede wszystkim kukurydzy.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.