Rzepak ma podstawy, aby trzymać cenę

Przed rokiem firmom skupującym płody rolne udało się ubić dobry interes. Ceny skupu zapisane w umowach z lutego czy marca miały niewiele wspólnego z tymi z jesieni.
Przez najbliższe miesiące zapotrzebowanie na rzepak będzie wyższe niż możliwości jego pokrycia. Zdjęcie: Dreczka

Przynajmniej od kilkunastu lat ceny skupu głównych płodów rolnych w Polsce są powiązane z sytuacją na rynkach europejskich i światowych. Tam rządzi przede wszystkim prawo popytu i podaży. Pod tym względem sporo już można powiedzieć o sytuacji w rzepaku. Jego ceny wahają się obecnie w takich granicach, w jakich nigdy nie były. Jego producenci pewnie sobie by życzyli, żeby po następnych żniwach niewiele się zmieniło. Szansa na to jest całkiem realna.

Zapotrzebowanie zjada nadwyżki

Główni światowi producenci rzepaku ozimego minionej jesieni zasiali go minimalnie więcej, niż rok wcześniej. Bardzo możliwe, że wzrosną też zasiewy rzepaku jarego w Kanadzie i Indiach. Jednak nie będą to wzrosty kilkunasto-, a zaledwie kilkuprocentowe. Biorąc pod uwagę historycznie wysoki poziom cen i rosnący popyt, Międzynarodowa Rada Zbożowa spodziewa się wzrostu zasiewów rzepaku na świecie o 2% (do 40 mln ha, z czego 5,6 mln ha w UE – w 2017 r. było 6,8 mln ha). Niestety, wzrost areału wcale nie oznacza potencjalnie większych zbiorów. Obok nieprzewidywalnego obecnie wpływu pogody, dobrej wydajności w znacznym stopniu może zagrozić skłonność do cięcia kosztów z obszaru nawożenia i ochrony. W kontraktach terminowych na sierpień-listopad br. cena rzepaku na giełdzie Euronext utrzymuje poziom blisko 600 €/t.

Niski stan zapasów po ubiegłorocznych zbiorach nie zostanie odbudowany po tegorocznych. Systematycznie rosnący popyt zjada na bieżąco pojawiające się nadwyżki. Obecnie ceny rzepaku utrzymują się także dzięki mocno zawyżonym w raportach z końca roku prognozom zbiorów soi w Ameryce Południowej. Wynikająca z tego znacznie niższa produkcja postrzegana jest jako przyczyna wzrostu międzynarodowych cen rzepaku. Ponadto czynnikiem wspierającym ceny jest ogólnoświatowa inflacja oraz wzrost kosztów energii i transportu.

Będzie zmiana kwalifikacji

Jedyną niewiadomą w Europie jest reakcja rynku biopaliwowego. Od 2023 r. wykorzystanie estrów oleju rzepakowego i palmowego do produkcji paliw prawdopodobnie nie będzie już zaliczane do puli źródeł odnawialnych, kwalifikowanych jako realizacja Narodowego Celu Wskaźnikowego w krajach UE. Tylko w Niemczech na ten cel w 2020 r. zużyto ponad 3 mln t olejów roślinnych.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.