Prognozy europejskich zbiorów rzepaku w dół
Jeszcze w maju Amerykański Departament Rolnictwa (USDA) prognozował, że tegoroczne zbiory rzepaku w Europie przekroczą 20,5 mln t. Pogoda już je zweryfikowała.
Po majowym komunikacie Amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA) ceny rzepaku na giełdach rozpoczęły wyraźne spadki. Amerykanie ogłosili światu, że nasion roślin oleistych będzie więcej niż potrzeba. Jednak wówczas chyba nie wzięto pod uwagę sytuacji pogodowej w kilku ważnych regionach świata. Najnowsze dane nie potwierdzają amerykańskich prognoz.
Po pierwszych wynikach prognoza w dół
Kilka dni temu francuska firma analityczna Strategie Grains obniżyła swoją prognozę dotyczącą tegorocznych zbiorów rzepaku w Unii Europejskiej o ponad 600 tys. t. Tym samym zrewidowała swoją optymistyczną prognozę z czerwca – 20,4 mln t. Obecnie spodziewane są zbiory na poziomie 19,8 mln t, czyli ok. 400 tys. t powyżej zeszłorocznych zbiorów.
Na obniżkę prognozy wpłynęła susza panująca w czerwcu i lipcu w północnych krajach Unii Europejskiej. Największy spadek (–200 tys. t) spodziewany jest w Niemczech. Natomiast perspektywy zbiorów we Francji i krajach Europy Środkowo-Wschodniej nadal są uznawane jako zadowalające lub nawet dobre.
Doniesienia analityków Strategie Grains wydają się znajdować potwierdzenie przez inne źródła. Notowania giełdowe rzepaku w ostatnim tygodniu wzrosły zarówno na giełdzie w Paryżu, jak i w Winnipeg (Kanada). Okazuje się, że znaczący obszar Kanady również nawiedziła susza, co przyspieszy zbiory i obniży ich wielkość. Jest to czynnik wspierający wzrost cen. Drugim, mniej zauważalnym, jest mniejsze wydobycie ropy naftowej (o milion baryłek dziennie) w Arabii Saudyjskiej, co do końca września może sprzyjać większemu zużyciu rzepaku do produkcji biopaliw.
W swoich rozważaniach francuscy analitycy nie pominęli prognoz importu rzepaku do UE. Przede wszystkim podwyższyli prognozę zakupu nasion rzepaku na Ukrainie. Czynnikiem decydującym jest tutaj atrakcyjna cena, która mocno pobudza zainteresowanie olejarni. Ukraina rzepaku u siebie nie przerabia i całość zbiorów eksportuje.
Bardziej tranzyt czy import?
Trudno zgadnąć, ile ukraińskiego rzepaku trafi do Polski. Ostatnie miesiące pokazały, że potencjał jest tu ogromny. Bezdyskusyjnie w obecnej sytuacji politycznej droga lądowa jest mniej zagrożona niż morska. Jednak na razie będzie zamknięta (do 15 września). Potem transport rzepaku przez Polskę i inne kraje unijne graniczące z Ukrainą będzie konkurował ze zbożem. Ale nie ma co się łudzić. Jeśli Polska będzie musiała się otworzyć na ukraiński eksport, to nasi importerzy poradzą sobie z przywozem milionów ton czegokolwiek, byle po odpowiednio atrakcyjnej cenie.