Po zbożu przyszła kolej na cukier

Masowy napływ ukraińskiego cukru do krajów unijnych potęguje obawy na zbyt po atrakcyjnej cenie i wykorzystanie koniunktury przez plantatorów buraka i przemysł cukrowniczy.
Powierzchnia zasiewów buraka na Ukrainie w 2023 r. osiągnęła 250 tys. ha (w 2022 r. było 186 tys.), a w tym roku może jeszcze wzrosnąć do 300 tys. ha.  Zdjęcie: Dreczka

Od połowy 2022 r. Ukraina szeroko wykorzystuje zawieszenie ceł w relacjach handlowych z Unią Europejską. Skutek jest taki, że Europa jest zalewana coraz większymi ilościami tańszych płodów rolnych, które destabilizują lokalne rynki. Do niedawna politycy europejscy krytykowali Bułgarię, Rumunię, Polskę, Słowację i Węgry za indywidualnie wprowadzane ograniczenia w imporcie zboża i oleistych z Ukrainy, zezwalając jedynie na ich transfer przez swoje terytoria. Po kilku miesiącach okazuje się, że niewiele trzeba, żeby w krajach Europy Zachodniej dało się odczuć skutki przyjęcia ukraińskich nadwyżek. Obecnie blady strach padł na rynek cukru.

Unijny kierunek stał się jedynym

Obok problemów z transportem przez Morze Czarne i zawieszenia ceł, europejski rynek cukru jest atrakcyjny także pod względem cen zbytu, które na ogół są wydatnie wyższe niż światowe. Według Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) od połowy 2022 r. UE stała się głównym rynkiem docelowym dla ukraińskiego cukru.

Jeszcze w kampanii 2020/21 rynek europejski stanowił 17% (21,7 tys. t) ukraińskiego eksportu cukru. Po kampanii 2021/22 wskutek uwolnienia ceł nagle wzrósł do 74%, a w sezonie 2022/23 przekroczył 95% (406,8 tys. t). Najwięcej ukraińskiego cukru przyjęły: Rumunia – 130,2 tys. t (przed wojną było 11 tys. t), Polska – 47,2 tys. t (wcześniej 5,3 tys. t) i Włochy – 45,3 tys. t (wobec 2,2 tys. t w sezonie 2018/19). Ale szczyt możliwości eksportowych Ukrainy jeszcze nie został osiągnięty.

Ukraina nadużywa przychylności

W obliczu pogorszenia opłacalności uprawy zbóż i oleistych, ukraińskie agroholdingi (często z udziałem zagranicznego kapitału), przychylnie patrzą w stronę buraków cukrowych. Niedawno Nazar Mychajłow, prezes Związku Ukraińskich Producentów Cukru, powiedział, że powierzchnia zasiewów buraka na Ukrainie w 2023 r. osiągnęła 250 tys. ha (w 2022 r. było 186 tys. ha), a w tym roku może jeszcze wzrosnąć do 300 tys. ha. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ta hossa wynika z preferencji lokowania ukraińskiego cukru na unijnym rynku.

Według danych Komisji Europejskiej kampania 2023/24 rozpoczęła się znakomicie: tylko w październiku UE zaimportowała ponad 56 tys. t ukraińskiego cukru białego. Niektórzy analitycy szacują, że w całej kampanii 2023/24 wolumen importu wyniesie od 650 do nawet 800 tys. t. W ten sposób Ukraina zrówna się z Brazylią, która w kampanii 2022/23 sprzedała do Europy 802,2 tys. t surowego cukru trzcinowego. Warto pamiętać, że jednym z poważnych importerów ukraińskiego cukru do Unii Europejskiej jest niemiecki koncern Pfeifer und Langen, który sam należy do największych producentów cukru na Ukrainie (6 cukrowni).

Komisja nie rozważa ograniczenia importu

Temat ukraińskiego importu produktów rolnych wywołuje nieporozumienia wśród członków Komisji Europejskiej. Chociaż termin pełnej liberalizacja handlu produktami rolnymi z Ukrainą upływa w czerwcu br., to już pojawiają się doniesienia o jej przedłużeniu do 2025 r. Ponadto Komisja niedawno stwierdziła, że nie rozważa wprowadzenia nowych ograniczeń w handlu. Zatem apele plantatorów buraka o producentów cukru o zatrzymanie lub ograniczenie importu cukru z Ukrainy mogą nie przynieść żadnego skutku.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.