Nikt nie umie zatrzymać cen

Szybki wzrost cen głównych towarów rolnych krótko po zbiorach na półkuli północnej zaniepokoił ekonomistów Banku Światowego. Co mogą przynieść najbliższe miesiące?
Dobrej jakości ziarno pszenicy jest obecnie bardzo poszukiwane na świecie i przynajmniej do następnych żniw nie będzie go w nadmiarze.  Zdjęcie: Dreczka

Główne ziemiopłody w ostatnich tygodniach drożeją szybciej niż się spodziewano, co bardzo komplikuje politykę gospodarczą krajów wychodzących z kryzysu po pandemii. Rosnące ceny żywności, a także niedawny wzrost kosztów energii napędzają inflację i budzą obawy o bezpieczeństwo żywnościowe dużej liczby rozwijających się gospodarek. Średni tegoroczny wzrost cen płodów rolnych na świecie prognozowany jest na 22%. Ale ekonomiści Banku Światowego spodziewają się, że po ustabilizowaniu cen na rynkach energii, w przyszłym roku produkty rolne powinny nieco stanieć.

Maklerzy są innego zdania

Nieco innego zdania są analitycy giełdowi. Swoje wnioski opierają na podstawie dużo większej liczby danych. Zauważają, że rynki rosną pod jednoczesną presją kilku czynników. Przede wszystkim nie ma obecnie sytuacji nadprodukcji w żadnym z wiodących segmentów rynku.

Znacząca podwyżka kosztów nie tylko energii, ale wielu środków do produkcji rolnej, może mieć charakter długofalowy i najprawdopodobniej już nigdy nie wróci do poziomu sprzed kilku miesięcy. Chodzi o te składniki cen produktów, które nie mają nic wspólnego z kosztami ich wytwarzania, czyli rosnące obciążenia natury fiskalnej. Pandemia spowodowała wzrost wydatków budżetowych wszystkich gospodarek. Toteż mało który rząd zrezygnuje z poboru podatków. Trzeba też brać pod uwagę nikłe szanse na przecenę transportu międzynarodowego, który ma pod dostatkiem zamówień na fracht, a jednocześnie cierpi z powodu niedoboru siły roboczej, w szczególności kierowców ciężarówek.

Duża huśtawka cen

W ostatnich tygodniach ceny głównych produktów rolnych na tle minionych lat podlegają dużym wahaniom. Największym zaskoczeniem jest to, że po każdym spadku następuje wzrost ustanawiający kolejny rekord. Tak jest na rynku rzepaku, oleju palmowego, pszenicy i kukurydzy.

W ostatnich dniach minimalnie spadły ceny zbóż na amerykańskim rynku, jako odpowiedź na spowolnienie chińskiej gospodarki. Jednak ostatnio Chińczycy robią duże zakupy na Ukrainie. Z kolei na paryskiej giełdzie pszenica drożała w ślad za cenami ropy. Dodatkowym wsparciem cen pszenicy jest silny popyt i ograniczona podaż. Rolnicy bacznie obserwują rynek i są bardzo zachowawczy. Od kilku tygodni sprzedają tylko tyle, ile muszą, żeby wywiązywać się z bieżących płatności.

Australijski eksport nie poprawi bilansu

Kupujący liczą na dobre żniwa w Australii (styczeń-luty), które mogą nieco rozluźnić rynki rolne. Jednak nie będą to ilości, które spowodują złagodzenie światowego bilansu. Jest bardzo prawdopodobne, że duża część australijskich nadwyżek zostanie w Azji. Po południu w piątek na paryskiej giełdzie Euronext średnia cena pszenicy w kontraktach na grudzień wzrosła do 280,00 €/t. Kukurydza w kontraktach na listopad podrożała do 249,00 €/t. Rzepak chwilowo staniał do 673 €/t, ale nie obserwowano dużego ruchu. Sprzedający tłumaczą to wahaniem cen soi na giełdzie w Chicago. Co ciekawe, śruta sojowa nieco podrożała, a słonecznik w kontraktach bieżących nie odnotował zmian – 615 €/t.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.