Ceny rzepaku galopują

Kto liczy, że sprzeda rzepak po ponad 3 tys./t, ma na to duże szanse. Analitycy rynkowi przewidują, że osiągnięcie progu 700 €/t (3180 zł) w Europie jest bardzo możliwe.
Jeszcze nie było takiego sezonu, kiedy rzepak po 2 miesiącach od żniw podrożał o ponad 50%.  Zdjęcie: Dreczka

Na początku żniw rzepakowych mało kto zakładał, że cena nasion w skupie po kilku tygodniach dobije do 600 €/t. Dla Europy była to magiczna granica, która została przekroczona w połowie września. Wtedy za kolejny historyczny próg uznano 650 €/t. Na giełdach towarowych został on przekroczony w tym tygodniu. Teraz coraz więcej analityków uważa, że osiągnięcie granicy 700 €/t również jest możliwe. Jeśli spojrzeć na sytuację międzynarodową, te prognozy stają się bardzo realne.

Duża podwyżka w krótkim czasie

W kanadyjskich portach eksportowych na początku października rzepak ładowano za 775 $/t, czyli równowartość 670 €. Ukraińscy eksporterzy w tym czasie życzyli sobie 725 $/t, a rzepak z Australii kosztował „tylko” 665 $/t. Warto pamiętać, że atrakcyjność cen w Australii dławią wysokie koszty frachtu do większości regionów świata. Niemniej wspólnym mianownikiem jest fakt, że u wszystkich trzech najważniejszych eksporterów rzepaku ceny w ciągu tygodnia wzrosły o 30-40 $/t.

W Europie na początku tygodnia rzepak kosztował 649 €/t. Natomiast czwartkowe notowania na paryskiej giełdzie Euronext zamknęły się ceną 671 €/t w kontraktach bieżących i 676,2 €/t w kontraktach terminowych na listopad. To najwyższe ceny w historii notowań rzepaku. Najbardziej zaskakuje fakt, że w ciągu zaledwie dwóch tygodni rzepak podrożał o ponad 50 €/t.

Czy rynek oszalał i kiedy ceny wyhamują? Jednoznacznej odpowiedzi nikt nie da. Ale jest dużo argumentów za umacnianiem się cen rzepaku i nieliczne za tendencją spadkową. Przede wszystkim już wiadomo, że światowe zbiory rzepaku są niższe niż w minionych latach i nie pokryją rosnącego zapotrzebowania. Dlatego zakłady tłuszczowe walczą o surowiec, bo zapasy zgromadzone po żniwach właśnie się kończą. Ich rosnące oferty cenowe tylko z pozoru są odważne. Realia są takie, że obecnie nie mają większych problemów z ulokowaniem oleju na rynku niezależnie od przeznaczenia. Ceny oleju konsumpcyjnego rosną zgodnie z ogólnym nurtem podwyżek cen żywności. Natomiast olej na cele paliwowe korzysta z powszechnego wzrostu cen paliw kopalnych i energii na świecie. Ta tendencja z pewnością utrzyma się przynajmniej do wiosny.

Konkurencja na razie nie naciska

Czynnikami oddziałującymi na ceny rzepaku są inne surowce do produkcji olejów roślinnych. Jednak ostatnie doniesienia z tych rynków nie spowodowały przecen. Prognozy dobrych zbiorów soi w USA na razie pozostały bez wpływu na ceny kanadyjskiego rzepaku. Tłocznie w Kanadzie ze względu na jego mniejszą podaż nie pracują pełną parą, chociaż zbiory skończyły się kilkanaście dni temu. Producenci oleju palmowego z Oceanii zapowiadają niewielki spadek jego produkcji. Zbiory słonecznika dobiegają końca, ale są opóźnione z powodu niesprzyjającej pogody. Jednak trudno się spodziewać szybkiego uruchomienia eksportu, bo jego producenci z pewnością będą chcieli wykorzystać dobrą koniunkturę na rynku olejów roślinnych.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.