Kukurydza i soja miniony tydzień zakończyły zwyżkami. Natomiast pszenica minimalnie spadła, bo duża część inwestorów musiała zamknąć swoje kontrakty terminowe.

Ostatni tydzień na giełdzie towarowej w Chicago zakończył się nieoczekiwanymi zmianami. Wbrew wcześniejszym prognozom kukurydza się umocniła za sprawą dużego wolumenu sprzedaży – 1,3 mln t. Zaskakująco dużo kukurydzy kupiły Chiny (blisko 940 tys. t), które gromadzą zapasy na wypadek nawrotu pandemii koronawirusa. Podobnie zwyżkowała soja, która nie zareagowała na ostatni raport USDA, gdzie zamieszczono korektę w górę zbiorów w Ameryce Południowej (o 2 mln t).

Euronext reaguje na rynkowe niedobory

Na wieści zza oceanu zareagowała paryska Giełda. Ceny pszenicy miękkiej w kontraktach bieżących zbliżają się do magicznego progu 400 €/t, a kukurydza potrafi już kosztować 360 €/t. Po każdym wahnięciu w dół mija kilka dni i ceny znów wracają do poprzedniego poziomu albo wyższego. Tak było w minionym tygodniu z rzepakiem, który w marcu w 3. dekadzie marca osiągnął historyczny próg 1000 €/t, a potem zanotował kilkuprocentowy spadek. W ostatnim tygodniu cena rzepaku w kontraktach bieżących osiągnęła poziom 1014 €/t.

• Sprawdź: Rosja bombarduje nawet elewatory ze zbożem
• Sprawdź: Czy klimat w Europie sprzyja uprawie soi?

Ciekawa sytuacja panuje na rynku terminowym. Pomimo rosnących cen zainteresowanie sprzedażą jest umiarkowane. Słabym powodzeniem cieszą się zwłaszcza kontrakty na ziarno z tegorocznych zbiorów. Przyczyna prawdopodobnie leży w tym, że dostawcy nie spodziewają się znaczącej przeceny po zbiorach i nie akceptują proponowanych cen, które są znacząco niższe niż bieżące.

Nie ma podstaw do prognoz

Światowy kryzys spowodowany wieloma czynnikami jednocześnie nie daje podstaw do stawiania prognoz, że tegoroczne zbiory będą obfite i podaż zdoła przewyższyć popyt. Dostawcy raczej o tym wiedzą i dlatego nie chcą zawierać kontraktów na warunkach, na których z dużym prawdopodobieństwem mogą stracić.