GMO można importować, ale uprawiać nie

Polityka proekologiczna mięknie, gdy do głosu dochodzą wielkie pieniądze. Co innego można pomyśleć o ostatniej decyzji Komisji Europejskiej odnośnie do odmian GMO?
Zakaz uprawy odmian genetycznie zmodyfikowanych w UE prawdopodobnie ma na celu ochronę interesów europejskich firm hodowlanych.  Zdjęcie: Dreczka

Jeszcze do niedawna ilekroć w Europie pojawiała się próba rejestracji genetycznie zmodyfikowanych odmian roślin uprawnych, liczne zielone partie i organizacje od razu zgłaszały swoje protesty. Tym razem jest cisza, chociaż kilka dni temu Komisja Europejska wydała zgodę na import do UE trzech genetycznie zmodyfikowanych odmian soi, rzepaku i bawełny. Odmiany te mają różne właściwości. Ponadto odnowiono zatwierdzenie innej genetycznie zmodyfikowanej odmiany bawełny do wykorzystania jako żywność i pasza. Wydane zezwolenia są ważne przez dziesięć lat.

Ludziom i zwierzętom GMO nie szkodzi?

Wspomniane decyzje nie obejmują możliwości uprawy w UE, a jedynie importu produktów wytwarzanych na bazie odmian GMO do wykorzystania w żywieniu ludzi i zwierząt. Komisja Europejska podkreśliła, że wszystkie te GMO przeszły kompleksowy i rygorystyczny proces zatwierdzania włącznie z pozytywną oceną naukową Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Jest to sytuacja dość kuriozalna, bo na uprawie i handlu towarami produkowanymi w oparciu o odmiany genetycznie zmodyfikowane mogą zarabiać farmerzy ze wszystkich krajów świata, ale nie unijni.

Takie decyzje wcześniej spotykały się z falami protestów obrońców przyrody. Jednak od kilku tygodni głosy tzw. organizacji proekologicznych są mniej słyszalne. Może powodem ich milczenia są podejrzenia o to, że do finansowania działalności niektórych z nich w ostatnich latach dokładała się Rosja.

Kilka lat temu podjęto decyzję, że poszczególne kraje unijne same decydują o tym, jakie odmiany i ich przetwory wpuszczają na swój rynek. Jednak frakcje "zielonych" polityków w Parlamencie Europejskim lobbowały za wprowadzeniem jednolitych dla wszystkich krajów członkowskich regulacji w tym obszarze, czyli podejmowaniu decyzji w sprawie GMO przez jeden wspólny organ.

Szansa dla nowoczesnych metod hodowli

Niestety, do tej pory państwa członkowskie nie osiągnęły kwalifikowanej większości "za" lub "przeciw" zatwierdzeniu odmian GMO przez stały komitet, nad którego decyzjami czuwałaby komisja odwoławcza. Dopóki to się nie stanie, do wydawania podobnych decyzji prawnie zobowiązana jest Komisja Europejska. Niektóre firmy biotechnologiczne widzą tu swoją szansę na legalizację nowoczesnych metod hodowli odmian z wykorzystaniem nożyc genowych i inżynierii genetycznej.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.