Czy Ukraina znów nas zasypie rzepakiem?

Tegoroczne zbiory rzepaku w Unii Europejskiej będą większe niż ubiegłoroczne. Znaczący wzrost prognozuje także Ukraina, głównie za sprawą większego areału zasiewów.
Jeśli unijna solidarność w imporcie płodów rolnych z Ukrainy znów nie zadziała, to kraje sąsiadujące nie unikną problemu ogromnych nadwyżek.  Zdjęcie: Dreczka

Jednym z płodów rolnych, którym w ostatnich miesiącach Ukraina zasypała polski rynek, jest rzepak. Jego producenci zastanawiają się, czy po tegorocznych żniwach sytuacja może się powtórzyć. Wszak kilka dni temu Parlament Europejski przegłosował utrzymanie bezcłowego importu płodów rolnych z Ukrainy przynajmniej do 5 czerwca 2024 r. Niestety, przedmiotem głosowania nie zostało objęte zagadnienie równomiernego rozproszenia ukraińskiego eksportu po jak największej liczbie krajów UE, a nie tylko sąsiadujących.

Jedni pomagają, inni tylko gadają

Niestety, w obszarze udzielania pomocy Ukrainie decyzje części unijnych polityków przesiąknięte są hipokryzją. W bieżącym roku gospodarczym UE zwiększyła import rzepaku o ponad 2 mln t, przekraczając granicę 7,6 mln t. Według ukraińskiego Ministerstwa Rolnictwa od lipca 2022 do kwietnia 2023 wyeksportowano z Ukrainy 3,34 mln t rzepaku. Nie wszystko trafiło na unijny rynek. Zatem łatwo policzyć, że większa część unijnego importu rzepaku pochodziła z innych źródeł, głównie z Australii i Kanady.

Komisja Europejska szacuje, że w tym roku unijni rolnicy zbiorą nieco ponad 19 mln t rzepaku, podczas gdy zapotrzebowanie rynku wewnętrznego sięga 22 mln t. Zatem importu nie da się uniknąć. Pozostaje tylko pytanie o jego źródło.

Jeśli Unia nie tylko deklaruje, ale rzeczywiście zamierza dalej wspierać Ukrainę, to temat rzepaku wydaje się być załatwiony. Według ukraińskiej firmy analitycznej APK-Inform zbiory rzepaku w tym roku mogą wynieść 3,5-3,6 mln t. Na tle poprzedniego roku powierzchnia zasiewów wzrosła o ok. 8%.

Na Ukrainie dominuje rzepak jary, którego w 2022 r. zasiano ok. 1,5 mln ha. Jednak z powodu działań wojennych część plantacji nie została założona lub zebrana. Ponadto część plantacji i magazynów wpadła w rosyjskie ręce. Według szacunków Ukraina straciła ok. 17% swoich zbiorów rzepaku.

Unia kupiła światowe nadwyżki

W tym roku sytuacja jest nieco inna. Względna stabilizacja linii frontu pozwoliła obsiać także te pola, z których przed rokiem zrezygnowano. Ponieważ Ukraina nie przetwarza u siebie rzepaku, można się spodziewać, że będzie chciała wyeksportować 3,3-3,4 mln t nasion. Tę ilość UE może przyjąć bez większego trudu, jednak pod warunkiem, że nie będzie nadal "pomagać" innym krajom, a zwłaszcza Australii i Kanadzie oraz nie zwiększy importu soi, na co liczy zwłaszcza Brazylia.

Trudno dziś wyrokować, czy po żniwach wysyłka rzepaku z Ukrainy do Unii Europejskiej nie napotka trudności. W bieżącym sezonie 55% jego dostaw trafiło do pięciu bezpośrednich sąsiadów, chociaż UE to wspólnota 27 krajów. Obawiam się, że zamiast solidarnego działania nadal możemy się spodziewać gry pozorów i zaostrzenia kontroli jakości.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.