Czy pomysł Wojciechowskiego rozwiąże zbożowy kryzys?

Żeby ceny zbóż dla europejskich rolników pozostały możliwie stabilne, należy wprowadzić dotację do ukraińskiego eksportu. To najnowsza propozycja komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego.
Pomysłem komisarza Janusza Wojciechowskiego na zażegnanie kryzysu ukraińskich nadwyżek zboża na rynkach UE jest dopłata do jego eksportu za morze.

Ostatnie miesiące wybitnie pokazały, że w sferze doraźnego oddziaływania na gospodarkę Komisja Europejska jest tworem bezradnym. Łatwo było ponad rok temu wydać decyzję o otwarciu unijnych granic na swobodny napływ towarów pochodzenia rolnego z Ukrainy napadniętej przez Rosję. Praktyka szybko pokazała, że samo wydawanie decyzji bez wnikliwej analizy skutków z czasem zamienia się w trudne do rozwiązania problemy.

Kryzys nie stworzył się sam

Obecnie takim problemem jest rozregulowanie rynków rolnych w krajach unijnych graniczących z Ukrainą. Wykonując nakaz Komisji, wszystkie przepuściły przez swoje granice miliony ton towarów, których same wcale nie potrzebowały, bo mają dość swoich. Natomiast sugestia Komisji, żeby nadwyżki wysyłać do krajów trzecich, pozostała wewnętrznym problemem tzw. krajów przyfrontowych, czyli Bułgarii, Polski, Rumunii, Słowacji i Węgier. Ktoś tam w Brukseli nawet uznał, że na eksporcie taniego ziarna z Ukrainy nawet powinno udać się zarobić. Ale skoro w maju wymienionych 5 krajów zdecydowało o zamknięciu granic, to ten biznes chyba się nie udał.

Według przyjętych zobowiązań, w przyszłym tygodniu unijne granice powinny zostać ponownie otwarte na ukraińskie ziarno. Jednak nie wszyscy zamierzają to zrobić, z Polską na czele. Okazuje się, że pod względem poszukiwania rozwiązań organizacyjnych w ostatnich miesiącach w Brukseli nie wymyślono nic. Dopiero w ostatnich dniach światło dzienne ujrzał pomysł komisarza Janusza Wojciechowskiego, żeby do każdej tony ukraińskiego zboża eksportowanego przez porty morskie dopłacić 30 €. Naprędce policzył, że skutkowałaby to kosztami na poziomie 120 mln € miesięcznie, czyli 1,44 mld € rocznie. Nasz komisarz wziął też pod uwagę, że ilości zboża z Ukrainy, które należałoby wyeksportować przez rynek wewnętrzny UE, prawdopodobnie wzrosną.

Wojciechowski swój plan zdążył już przedstawić Komisji Rolnictwa przy Parlamencie Europejskim i zyskał aprobatę. Teraz tę formę pomocy trzeba jeszcze uzgodnić z pozostałymi unijnymi komisarzami. Nie jest też jeszcze jasne, skąd będą pochodzić pieniądze, bo Wojciechowski nie podał źródła finansowania. Udostępnienie środków z obecnego budżetu Komisji Europejskiej jest mało prawdopodobne, chociaż dla budżetu UE kwota 1,4 mld € to drobne.

Nawet jeśli pomysł polskiego polityka przejdzie, to nie ma mowy, żeby w ciągu tygodnia uruchomiono jakiekolwiek środki. Pod względem tempa uruchamiania unijne procedury to nie bolid formuły 1. lecz walec drogowy. Niemniej Wojciechowski przyznaje, że popiera przedłużenie unijnych środków ochrony handlu w odniesieniu do pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku z Ukrainy przynajmniej do końca roku.

Jak to wdrożyć, żeby działało?

Największym problemem jest znalezienie klucza do przyznawania pomocy i odbiorców w krajach zamorskich. Obecnie ukraińskie zboże przejeżdżające tranzytem przez Polskę trafia głównie do Niemiec, Holandii i krajów bałtyckich. Tylko 2-3% zboża jest eksportowane drogą morską do krajów trzecich. Nie wiadomo, ile zboża przy tej okazji mimo wszystko zostaje w Polsce, gdyż nasi importerzy i przewoźnicy w obszarze machlojek pozwalających zwiększyć ich zyski są nadzwyczaj kreatywni.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.