Ceny rzepaku zdołowane przez wzmożony import
Kryzys spadku cen skupu od kilku miesięcy dręczy europejskich producentów rzepaku. Powodem są wysoki import nasion oraz presja cenowa ze strony światowego rynku.
Wegetacja rzepaku dopiero startuje, a już analitycy pracujący na zlecenie Komisji Europejskiej przewidują, że jego tegoroczne zbiory w UE wyniosą 19,6 mln t. Ta prognoza znacznie przewyższa ubiegłoroczną produkcję – 17,1 mln t, która na tle poprzednich lat była zaskakująco niska z powodu suszy w dużej części Europy Zachodniej. Jednak zasiewy rzepaku minionej jesieni wzrosły o blisko 0,5 mln ha i do zbioru w 2023 r. prawdopodobnie będzie go ok. 5,9 mln ha. Warto pamiętać, że jeszcze 15 lat temu Europa regularnie produkowała 22-23 mln t rzepaku rocznie. Wynik przekraczający 20 mln t po raz ostatni odnotowano w 2014 r.
Import przewyższył powstały niedobór
Na podstawie tych danych łatwo się domyślić, że produkcja rzepaku w UE w ostatnich latach nie pokrywa potrzeb europejskiego rynku. Niedobory są uzupełniane importem, głównie z Kanady, a w ostatnich miesiącach także z Ukrainy i Australii. Biorąc pod uwagę obecną sytuację cenową trudno oprzeć się wrażeniu, że tym razem importerzy przesadzili. I tak w rzeczywistości jest. W sezonie 2021/22 do Europy sprowadzono 3,5 mln t, a od lipca 2022 r. do końca lutego 2023 r. import wyniósł blisko 5,4 mln t.
Prywatne firmy analityczne spodziewają się braku silnych bodźców do ewentualnego wzrostu cen w najbliższych miesiącach oraz prognozują wzrost zapasów końcowych w bieżącym sezonie. Obecnie głębsze spadki hamuje niedawny, znaczny wzrost cen oleju palmowego oraz rozległe straty w zasiewach soi spowodowane suszą w Argentynie.
Prognozują wzrost konsumpcji
Z kolei analitycy z Komisji Europejskiej zaskakują optymizmem. Wprawdzie biorą pod uwagę, że tegoroczny import może się zakończyć wynikiem 5,6 mln t, ale prognozują też wzrost konsumpcji o 2,5 mln t. Niestety, nie podają, która grupa uczestników rynku tak nagle zwiększy swoje zapotrzebowanie na nasiona rzepaku.