Pompować teraz pieniądze w ekologiczne rolnictwo?

Unia Europejska już wiele robi dla rolnictwa ekologicznego, ale chcielibyśmy zwiększyć wsparcie w sektorze badawczym – powiedział niedawno szef rolnictwa w Brukseli.
Czy ekstensywne rolnictwo i zmienianie prywatnych gruntów rolnych w rezerwaty przyrody jest dobrym rozwiązaniem na obecne problemy z dostępem do żywności na świecie?  Zdjęcie: Dreczka

Przy okazji kolejnej wizyty w Polsce unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski chyba powinien porozmawiać z kimś kompetentnym odnośnie roli, jaką rolnictwo ekologiczne może odegrać w czasie kryzysu. Chodzi zwłaszcza o zagadnienia dotyczące wydajności i opłacalności rolnictwa ekologicznego.

Pomysły oderwane od rzeczywistości

Niedawno komisarz Wojciechowski uczestniczył w otwarciu targów Biofach w Norymberdze (Niemcy). Podczas swojego wystąpienia zadeklarował, że zamierza bardziej promować rolnictwo ekologiczne. Wyjawił iż uważa, że cel 25% rolnictwa ekologicznego w UE jest możliwy do osiągnięcia. Dlatego chce uwolnić więcej pieniędzy na badania w sektorze ekologicznym oraz dalej rozwijać i poszerzać wsparcie dla rolnictwa ekologicznego. Wszystko w celu zwiększenia jego produktywności i zrównoważonego rozwoju.

Ciężko wskazać autora pomysłu, aby do 2030 r. co najmniej 25% gruntów rolnych UE zajmowało rolnictwo ekologiczne. Ale wiadomo, że wielu wpływowych polityków się z nim utożsamia. Wśród nich jest komisarz Timmermans i jest Wojciechowski, który wierzy w sens jego realizacji w wyznaczonym terminie. Na targach Biofach Wojciechowski także powiedział, że rolnictwo ekologiczne ma pod wieloma względami ogromne znaczenie. Ma pozytywny wpływ na środowisko, klimat, bioróżnorodność, a także na społeczeństwo. Trudno się oprzeć wrażeniu, że tym stwierdzeniem chciał komuś się przypodobać?

Zdaniem Wojciechowskiego zalety rolnictwa ekologicznego są szczególnie widoczne w obecnej sytuacji z dużą liczbą kryzysów i wojny na Ukrainie. Bio wnosi silny wkład w rozwiązanie wielu bieżących problemów. Rolnictwo ekologiczne pomaga zmniejszyć zależność od importu. Dotyczy to na przykład nawozów mineralnych, których cena ogromnie wzrosła.

Kto uświadomi Komisarza?

Po takich wnioskach można tylko bezradnie rozłożyć ręce. Jakim sposobem niskowydajne rolnictwo ekologiczne może być lekarstwem na rynkowe niedobory żywności? Gdzie tu szukać potanienia produkcji, jeśli jest dokładnie na odwrót? Gdyby nie wysokie dotacje, to rolników ekologicznych byłoby tylu, ilu ekscentryków. Natomiast propozycja zaniechania importu nawozów, jako sposób na kryzys, wśród rolników prowadzących towarową produkcję polową może budzić wyłącznie politowanie. Niech ktoś zdobędzie się na odwagę i uświadomi naszego Komisarza.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.