Rolnicy w Europie boją się ukraińskiego importu

Okresowe zamknięcie granicy przez polski rząd na wolny import zbóż z Ukrainy spotkało się z krytyką w Europie Zachodniej. Jednak nie wszyscy uważają ten krok za niewłaściwy.
Niemieccy rolnicy domagają się wprowadzenia zakazu importu zboża z Ukrainy na wzór rozwiązania, jakie już wprowadziły unijne kraje przyfrontowe.  Zdjęcie: Dreczka

Pomysł krajów unijnych graniczących z Ukrainą, aby zezwalać wyłącznie na transfer zbóż przez swoje terytoria, podsuwa podobne pomysły innym. Niedawno swój niepokój związany z napływem taniego ukraińskiego zboża wyraził Związek Wolnych Rolników (działający w Niemczech). Organizacja opowiedziała się za wprowadzeniem zakazu importu ziarna z tego kierunku na niemiecki rynek i wydanie zgody jedynie na tranzyt.

Obce nadwyżki rujnują lokalne rynki

Obecnie trwa oczekiwanie na to, co stanie się w Polsce, gdy do władzy dojdzie koalicja, która zapowiada m.in. negocjacje z Brukselą w sprawie odblokowania miliardów euro na finansowanie tzw. Krajowego Planu Odbudowy. Niewykluczone, że kartą przetargową będzie tu szereg ustępstw, w tym otwarcie granicy na wszystkie towary z Ukrainy.

Jak łatwo się domyślić, niemieckim producentom taki scenariusz jest na rękę, chociaż zdają sobie sprawę z tego, że ich kraj jest pierwszorzędnym klientem na nadwyżki z przepełnionego polskiego rynku. Według różnych szacunków potrzeby eksportowe naszego kraju wynoszą obecnie 13-15 mln t rocznie, a maksymalne możliwości przeładunkowe polskich portów morskich w kategorii zboża sięgają 8 mln t. Zatem żeby zupełnie zdjąć nadwyżki rujnujące obecnie podaż i ceny zbytu zbóż w Polsce, należy do przyszłorocznych żniw wywieźć drogą lądową 5-7 mln t ziarna. Tylko dokąd?

Właśnie domyślna odpowiedź na to pytanie budzi niepokój niemieckich rolników, a dla przetwórców jest to raczej dobra wiadomość. Niemcy od chwili napaści Rosji na Ukrainę najbardziej zatroskani są o własną gospodarkę i straty, jakie przynosi brak wymiany handlowej ze stronami zaangażowanymi w konflikt. Na tamtejszym rynku krążą pogłoski, że przetwórcy chętnie kupują ukraińską pszenicę, która kosztuje poniżej 150 €/t, podczas gdy za rodzimą pszenicę chlebową trzeba zapłacić nie mniej niż 205 €/t, a za paszową 182 €/t. O korzystanie z tej okazji zapytano Stowarzyszenie Przemysłu Zbożowego, Młynarskiego i Skrobiowego (VGMS). W odpowiedzi znalazła się informacja, że „ilości przetwarzanego ziarna ukraińskiego pochodzenia są na tyle minimalne, że nie należy spodziewać się efektów rynkowych. Sianie paniki jest tutaj niestosowne”.

Tymczasem po Europie rozchodzą się wieści o dobrych zbiorach na Ukrainie, które gdzieś muszą się podziać. Związek Wolni Rolnicy obawia się importu taniego ziarna i wzywa rząd federalny, aby wraz z przyszłym rządem polskim oraz Komisją Europejską, wprowadził szczelną procedurę kontroli tranzytu zbóż, kukurydzy, rzepaku i słonecznika przez terytorium UE. Ma to na celu uniknięcie negatywnych skutków rynkowych, jakie doświadczyły kraje przyfrontowe w zeszłym roku.

Martwią się o kogoś, czy o siebie?

Niemieccy działacze rolni zastanawiają się, jak to możliwe, że wszystkie siły polityczne w Polsce zgadzają się na ochronę krajowego rolnictwa, podczas gdy politycy w Niemczech zdają się patrzeć z obojętnością, jak duże firmy handlujące produktami rolnymi bogacą się kosztem swoich rolników i głodujących ludzi w Afryce. Ponadto uważają, że otwarcie granic na tanie ukraińskie produkty rolne już wyrządziło poważne szkody niemieckiemu rolnictwu. W związku z tym domagają się rozporządzenia, zgodnie z którym transport dozwolony będzie wyłącznie w zapieczętowanych ciężarówkach lub wagonach do portów Morza Bałtyckiego, skąd towar będzie następnie wysyłany na cały świat.

Interesująca sentencja padła też w podsumowaniu wystąpienia jednego z czołowych działaczy Federacji Wolnych Rolników, która brzmi: nie chcemy konkurować z oligarchami, którzy są właścicielami dziesiątek tysięcy hektarów, stosują zakazane pestycydy i płacą swoim pracownikom minimalną stawkę w wysokości równowartości 1,20 €/h. Należy zatem szybko zakończyć wolny handel z Ukrainą. Dzieje się tak tym bardziej, że wpływ ukraińskiego importu produktów rolnych jest porównywalny z porozumieniem Mercosur, tyle że bez debaty społecznej.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.