Tego nie rób na przesuszonej glebie

Suche sezony wegetacyjne rodzą pytania o zwiększenie możliwości zaspokojenia potrzeb wodnych roślin. Co można zrobić, żeby zoptymalizować dostępność wody glebowej?
Jeśli podczas uprawki pielęgnacyjnej za narzędziem sypią się suche, twarde bryły wielkości pięści, to taki zabieg nie ma sensu.  Zdjęcie: Dreczka

Ostatnie lata obfitują w zalecenia zmierzające do zwiększenia zawartości materii organicznej w glebie. Jednym z argumentów jest pozytywny wpływ na polową pojemność wodną gleb, czyli tę ilość wody, którą gleba może zatrzymać i udostępnić roślinom. Jest to prawdziwa teza, chociaż o wiele większy wpływ na polową pojemność wodną wywiera zagęszczenie gleby. Ma działanie odwrotne, czyli zmniejsza zdolność magazynowania wody w glebie oraz ogranicza możliwość rozrostu systemu korzeniowego. Zjawisko to jest szczególnie groźne, jeśli brakuje wody, np. w czasie suszy. Wówczas spadki plonowania bywają bardzo poważne.

Po pierwsze – unikać ubijania gleby

Podane zależności lepiej obrazuje przykład: zwiększenie zawartości materii organicznej w warstwie ornej (0-30 cm) o 0,5% powoduje wzrost polowej pojemności wodnej o ok. 4 l/m2. Natomiast nadmierne zagęszczenie/ubicie tej warstwy ogranicza polową pojemność wodną o 13 l/m2. Zatem zwiększenie zawartości materii organicznej jest dobre, ale unikanie ubicia gleby jest łatwiejsze i bardziej efektywne. Wzrost zawartości materii organicznej nigdy nie będzie wystarczający, aby zrekompensować negatywny wpływ nadmiernego osiadania gleby na jej pojemność wodną.

Warto pamiętać, że w niektórych glebach gliniastych susza może mieć pozytywny wpływ na ich rozluźnienie i przewietrzenie. Gliny mają skłonność do pęcznienia i kurczenia. Utrata wody powoduje spękania, które mogą mieć korzystny wpływ na porowatość gleby. Powstałe szczeliny mogą ułatwiać rozrost korzeni i przepływ wody. Jednak przy większym przesuszeniu powstają twarde bryły, których korzenie nie są zdolne przerastać. To zjawisko dotyczy nie tylko gleb gliniastych.

Pierwsza połowa tegorocznej wiosny nie była tak sucha, jak w poprzednich latach, jednak zagęszczenie gleby może limitować dostępność wody. Sprawdzanie stanu ubicia warstwy ornej jest możliwe chociażby przy użyciu łopaty. Doświadczony rolnik potrafi ocenić, kiedy jego pola są nadmiernie zagęszczone. Jeśli trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć, to nie ma potrzeby podejmowania żadnych interwencji. Szkodliwość zbytniego zagęszczenia gleby zależy również od uprawianej rośliny. Kukurydza wykazuje bardzo dużą wrażliwość na brak powietrza w glebie. Dobrą wymianę gazową preferują też rośliny motylkowate, które tą drogą pozyskują azot atmosferyczny.

Po drugie – nie uprawiać na siłę

Jeśli rolnik decyduje się na uprawkę niszczącą chwasty, zrywającą skorupę i spulchniającą glebę, powinien się upewnić, że zrobi to w odpowiednich warunkach, czyli ani za mokro, ani za sucho. Aby to sprawdzić, należy wziąć grudkę gleby i próbować ją zmiażdżyć w dłoni. Jeśli z powodu przesuszenia nie pęka i pozostaje w dużych utworach lub wskutek przemoczenia klei się do rąk i przeciska pomiędzy palcami, uprawka nie ma sensu. Lepiej poczekać do zbioru. Warto pamiętać, że sucha gleba jest trudna w uprawie. Wymaga dużego nakładu energii i silnie zużywa elementy robocze. Więc trzeba się zastanowić, czy dana uprawka naprawdę jest konieczna.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.