Winy za deficyt wody nie zrzucać na rolnictwo

Walka o dostęp do wody trwa. Winę za nadmierne jej zużycie zrzuca się często na rolników, bo to łatwe. Tymczasem to nie oni należą do czołowych konsumentów wody.
Produkcja żywności bez zużywania wody jest utopią, zatem nie należy przyjmować argumentów, że rolnictwo marnuje zasoby wodne.  Zdjęcie: Dreczka

Kiedy powraca kolejna fala upałów i suszy, szuka się winnego braku regularnych opadów deszczu. Sprawca szybko zostaje znaleziony. Ktoś kiedyś ukuł teorię, że produkcja rolnicza pochłania 69% zasobów wodnych. Nikt sobie nie zadaje pytania, na co by spadał deszcz, gdyby nie było pól uprawnych i co by się dalej działo z tą wodą?

Rolnictwo bez wody nie istnieje

Rolnicy nie powinni pozwalać sobie wmawiać, że ponoszą winę za zmiany klimatu, ani że marnotrawią wodę. Jej deficyt dotyczy dziś prawie 70% powierzchni lądów świata, przy czym rolnictwo ze względu na silny związek z przyrodą cechuje obieg wody. Natomiast inne branże w znacznym stopniu zużywają ją bezpowrotnie, albo doprowadzając do drastycznych skażeń.

Susze są starym problemem i dotykają nasz kraj dość regularnie. Mapy wilgotności gleby przez dużą część roku pozostają czerwone. Wywołuje to liczne spory, zwłaszcza jeśli działkowcy i posiadacze przydomowych ogródków mają problemy z podlewaniem trawników lub myciem betonowych chodników.

Oczywiście dostaw wody pitnej do gospodarstw domowych wstrzymać nie można. Inna sprawa, że w naszym kraju rolnictwo w małym stopniu korzysta z wody sieciowej, bo jest drogo. Więc kto może, ten korzysta z własnych ujęć. Są to ilości zużywane do utrzymania zwierząt i ewentualnego nawadniania upraw. Nie wolno zapominać, że rolnicy mają ogromy wkład w gromadzenie wód powierzchniowych i glebowych poprzez liczne działania powodujące zwiększenie retencji.

Przemysł zasadniczo pobiera wodę

Wielkim marnotrawcą wody jest przemysł, który oczywiście nie może bez niej funkcjonować. Ale podczas gdy rolnicy starają się powiększać zasoby wodne i naturalnymi drogami zwracają do środowiska większość tego, co pobierają, przemysł zasadniczo tylko pobiera. Państwo, a zwłaszcza gminy, które roszczą sobie prawa do wszelkich źródeł, są z tego zadowolone, bo mogą wystawiać duże rachunki za pompowanie wody i oczyszczanie ścieków. Jednak nie wszystko się tu zgadza, bo do odtworzenia zasobów wodnych państwo i przemysł niewiele się przyczyniają.

Bez wątpienia każdy powinien racjonalnie korzystać z wody jako zasobu. Dotyczy to w jednakowym stopniu rolników, gospodarstw domowych i przemysłu. Jednak postrzeganie wody przez państwo i gminy wyłącznie przez pryzmat wodomierza i zarobku powinno się skończyć. Co więcej, rolnictwo i leśnictwo należałoby wynagradzać za magazynowanie wody w glebach i zbiornikach otwartych, zamiast wytykać palcami.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.