Zaraza potrafi zniszczyć najwięcej
Właściwy wybór pory rozpoczęcia stosowania fungicydów ma kluczowe znaczenie dla skuteczności walki z zarazą ziemniaka. Zobacz, co jeszcze trzeba dopilnować.
Przed rokiem susza wiosną i latem sprawiła, że poziom porażenia plantacji zarazą ziemniaka był raczej umiarkowany. Większą presję obserwowano tylko lokalnie. Dzięki temu stosowanie fungicydów było umiarkowane, co przełożyło się na niższy koszt ochrony. Od kilku dni jest bardzo upalnie i sucho. Niemniej w rejonach, które w 1. dekadzie czerwca były dość mokre, gleby intensywnie parują, co tworzy w łanie dobre warunki do rozwoju zarazy. Toteż trzeba obserwować rośliny i krytycznie podchodzić do oceny sytuacji, żeby z wyprzedzeniem reagować na wczesne objawy porażenia.
Najważniejsze zagrożenie dla plonu
Zaraza ziemniaka ma największe znaczenie dla plonu bulw. Grzyb zimuje w porażonych bulwach ziemniaka, a w rozprzestrzenianiu się choroby dużą rolę odgrywają mszyce i wiatr. Stąd lepiej przewietrzone łany, np. sadzone w szerszym rozstawie rzędów, są mniej narażone na porażenie. Kolejnym czynnikiem zmniejszającym ryzyko jest genetyczna odporność uprawianych odmian oraz zdrowotność materiału sadzeniakowego.
Sezon opryskiwania plantacji ziemniaka fungicydami przeciwko zarazie zwykle rozpoczyna się 3-4 tygodnie po wschodach, najpóźniej do zwarcia rzędów. W tym roku ten moment z uwagi na majowe chłody znacznie się opóźnił. Odpowiedni termin rozpoczęcia ochrony można określić za pomocą modeli prognostycznych dostępnych w internecie, np. na stronie internetowej systemu informacyjnego Instytutu ochrony Roślin – PIB.
- Sprawdź: Platforma Sygnalizacji Agrofagów
System przewiduje prawdopodobny początek inwazji na podstawie aktualnych danych pogodowych. Jednak nie obejmuje wszystkich rejonów kraju. Pierwszy zabieg powinien mieć miejsce w chwili pojawienia się pierwszego komunikatu o zagrożeniu. Warto pamiętać, że taka sygnalizacja nie ma znaczenia dla ziemniaków uprawianych pod folią lub włókniną. Ponadto lokalnie występujące czynniki zwiększające ryzyko infekcji, jak obfite opady deszczu lub deszczowanie plantacji, prawdopodobnie nie zostaną uwzględnione przez ogólny system sygnalizacji. Dlatego własne lustracje są pewniejszym źródłem informacji o stanie zagrożenia.
Zacząć fungicydem kontaktowym
Program zwalczania zarazy ziemniaka przewiduje użycie w pierwszym zabiegu substancji czynnej o działaniu kontaktowym (tabele 1.-2.). W tym sezonie po raz ostatni można w tym celu użyć mankozebu, bo substancja została przeznaczona do wycofania z unijnego rynku. Sytuacja innych substancji w kolejnych latach również jest niepewna. W przyszłym roku kończą się zezwolenia dla blisko połowy środków zalecanych do zwalczania zarazy i alternariozy.
Dopływ nowych rozwiązań jest niewielki. Ostatnimi nowościami na rynku są środki firmy Corteva o działaniu powierzchniowym i układowym:
- Zorvec Enicade (100 OD) – oksatiapiprolina (grupa izoksazolin) - 100 g/l;
- Zorvec Endavia (100 OD) – bentiawalikarb (grupa karbaminianów) - 70 g/l + oksatiapiprolina - 30 g/l.
Wobec szybko kurczącej się liczby dostępnych substancji czynnych zarządzanie odpornością na choroby w uprawie ziemniaków będzie coraz trudniejsze. Niestety, polityka proekologiczna tego nie rozumie. Tymczasem produkcja ziemniaka bez możliwości stosowania środków skutecznie ograniczających choroby na razie mija się z celem, bo jest nieopłacalna.
Być może z upływem lat na pierwszy plan wysuną się strategie wykraczające poza chemiczną ochronę roślin. Ale do tego potrzeba prawdziwego przełomu w hodowli odpornych odmian. Obecnie najważniejsze jest zapobieganie oporności poprzez zmianę grup chemicznych i mechanizmów działania substancji czynnych, a także prawidłowe następstwo fungicydów i czas opryskiwania.