Jak zagospodarować słomę?

Słomę zbożową można zwieźć z pola i przerobić na nawóz naturalny (obornik) bądź sprzedać za połowę wartości zawartych w niej składników pokarmowych.
Zbiór słomy w celu jej zbycia w ostatecznym rozrachunku dziurawi kieszeń rolnika.  Zdjęcie: Kościelniak

Tak często robią rolnicy, którzy nie mają inwentarza żywego i chcą szybko uzyskać jakieś pieniądze. Jednocześnie nie liczą się z tym, że okradają glebę z materii organicznej (próchnicy) i składników mineralnych. Skutek jest taki, że po kilku-, kilkunastu latach dochodzi do degradacji gleby.

Źródło składników

Chociaż nikt nie zaneguje wartości nawozowej obornika, to niektórzy wątpią w działanie słomy, jako nawozu. Przymnę, że obornik to przefermentowana słoma i odchody zwierzęce. W tonie suchej masy słomy pszennej znajduje się przeciętnie: 6,4 kg N, 2,3 kg P2O5, 12,6 kg K2O, 4,4 kg CaO i 1,5 kg MgO oraz wszystkie mikroelementy, pobrane przez rośliny podczas wegetacji. Słoma pozostałych zbóż ma zbliżony skład chemiczny (tabela 1.).

Słoma to przede wszystkim źródło materii organicznej, z której tworzy się próchnica. Szacunkowy plon słomy można obliczyć przyjmując, że stosunek plonu ziarna do plonu słomy u pszenicy i jęczmienia kształtuje się jak 0,8-1:1, zaś u żyta i pszenżyta 1:1,2-1,4.

Uprawa zbóż zakończona wywiezieniem z pola całego plonu ziarna i słomy powoduje spadek współczynnika reprodukcji materii organicznej od –0,49 t/ha na glebach lekkich do –0,56 t/ha na ciężkich. Jednocześnie spada zdolność gleby do zatrzymywania wody. Natomiast pozostawienie słomy i jej wprowadzenie do gleby wzbogaca ją w materię organiczną i powoduje jej reprodukcję (tabela 2.).

Po zwiezieniu słomy z pola przeprowadzenie uprawek pożniwnych (podorywek) oraz przygotowanie gleby pod zasiew ozimin jest łatwe. To argument zwolenników pozbycia się słomy na wszelkie sposoby. Natomiast wprowadzenie do gleby dużego plonu słomy wymaga większych nakładów energetycznych, czasu, posiadania odpowiednich narzędzi uprawowych oraz przestrzegania specyficznej strategii działania.

Słoma z wylegniętych łanów

W pierwszych tygodniach lata nad Polską kilkakrotnie przeszły nawałnice. Gwałtowne opady deszczu połączone z bardzo silnym wiatrem lokalnie doprowadziły do całkowitego wylegania zbóż. Często w obrębie tej samej wsi jedne plantacje zostały położone, a inne nie. Zależało to od ukształtowania terenu, wysokości łanu i podatności odmian na wyleganie. Po opadach deszczu w glebie nasączonej wodą korzenie nie były w stanie utrzymać w pionie kłosów i wystąpiło wyleganie korzeniowe. W powiecie brzeskim na Opolszczyźnie wyległy przede wszystkim odmiany pszenicy o dłuższej słomie, a zwłaszcza dokłosiu.

Kilkuletnie obserwacje zbioru pszenicy w dolinie Odry, która po powodzi wcześnie i silnie wyległa, pokazały, że zawilgocona słoma butwiała i w trakcie omłotu kruszyła się na drobną sieczkę. Nie było kłopotów z jej wprowadzeniem do gleby. Sytuacja może być inna, jeśli wyleganie nastąpiło krótko przed zbiorem.

Od kilku tygodni wierzchnie warstwy pól w wielu rejonach kraju są silnie uwilgotnione. Jeśli uda się przeprowadzić zbiór, to zwłaszcza w mokrych stanowiskach radzę odczekać 2-3 dni z zerwaniem ścierniska. Dla ułatwienia uprawy pożniwnej wskazana jest niewielka utrata wilgoci. Parowanie nastąpi całą powierzchnią gleby, a także przez ucięte źdźbła w wyniku parcia korzeniowego. Zwłaszcza gleb zwięzłych nie wolno uprawiać przy zbyt dużym uwilgotnieniu.

Jeśli panuje sucha i upalna pogoda, to nie należy zwlekać z uprawą pożniwną. Im wcześniej słoma zostanie wymieszana z glebą, tym szybciej się zmineralizuje. Wysoka temperatura i dobre uwilgotnienie gleby sprzyjają namnażaniu się wszelkich organizmów glebowych.

Pole po zerwaniu ścierniska nie musi wyglądać pięknie.
Pole po zerwaniu ścierniska nie musi wyglądać pięknie. Zdjęcie: Kościelniak

Słomę powinno się zagrzebywać agregatami przeznaczonymi do uprawy pożniwnej w dwóch przejazdach: pierwszy – tuż po omłocie na głębokość kilku centymetrów i drugi – po upływie 2-3 tygodni jeszcze o kilka centymetrów głębiej. Głębokość pracy agregatu ścierniskowego uzależniona jest od ilości pozostawionej słomy i wynosi 1,5 cm głębokości roboczej na każdą tonę plonu słomy. Pole po pierwszym przejeździe powinno wyglądać jak jeż. Nie należy się przejmować tym, że niewielka część słomy pozostanie na powierzchni. Do chwili drugiego przejazdu będzie chroniła glebę przed parowaniem.

Czy dawać azot na słomę?

Zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z 5 czerwca 2018 r. w sprawie przyjęcia „Programu działań mających na celu zmniejszenie zanieczyszczenia wód azotanami pochodzącymi ze źródeł rolniczych oraz zapobieganie dalszemu zanieczyszczeniu” (DzU 2018, poz. 1339), na słomę pozostawioną na polu do wprowadzenia do gleby można zastosować nie więcej niż 30 kg N/ha, o ile stanowisko przeznaczone jest pod zasiew ozimin. Dawkę azotu rozsianą na słomę należy odjąć od całkowitej ilości tego składnika, jaką można ogólnie wnieść pod daną uprawę zgodnie z obowiązującymi przepisami.

Moim zdaniem w stanowiskach po rzepaku i zbożach uprawianych na glebach dobrze uwilgotnionych, zasobnych w próchnicę i nawożonych wysokimi dawkami azotu, dawanie azotu na słomę w celu przyspieszenia jej mineralizacji nie ma sensu. Warunkiem jest wczesne wprowadzenie słomy do gleby. Mikrobiolodzy zamiast azotu mineralnego zalecają stosowanie na słomę wapna węglanowego o wysokiej reaktywności w dawce 0,5-1,0 t CaO/ha, np. kredy jeziornej lub granulowanego, bardzo drobno zmielonego węglanu wapnia.

Wapno neutralizuje szkodliwe dla organizmów glebowych i roślin następczych substancje powstające w trakcie mineralizacji słomy. Ponadto wzrost odczynu sprzyja rozwojowi bakterii, grzybów i innych organizmów glebowych rozkładających słomę. W takich warunkach rozmnażają się również bakterie wiążące wolny azot z powietrza. Wzbogacają glebę o kilkanaście kg N/ha.

Warunki dla mikroorganizmów

Bogactwo związków organicznych w słomie sprawia, że do jej rozkładu potrzebna jest aktywność różnych grup mikroorganizmów bytujących w glebie. Zadaniem rolnika jest stworzenie warunków do ich optymalnego rozwoju. Przede wszystkim należy polegać na tych mikroorganizmach, które trwale zasiedlają dane stanowisko (tabela 3.).

Na rynku znajduje się wiele specyfików, które mają pobudzać procesy rozkładu słomy wprowadzanej do gleby. Jednak badania naukowe pokazują, że sztuczne wprowadzenie mikroorganizmów namnożonych w innych środowiskach kończy się ich szybką eliminacją przez te, które naturalnie bytują w danym stanowisku.

Wprowadzanie słomy do gleby poprzez głębokie przyoranie pociąga za sobą liczne konsekwencje. Sam fakt częstego zapychania się pługa należy tu do najmniej istotnych. Dużo poważniejsze jest tworzenie się skupisk masy, które mają słaby kontakt z glebą, co bardzo spowalnia ich rozkład. Jednak najważniejsze jest odcięcie przyorywanej słomy od dostępu tlenu. Większość procesów jej rozkładu zachodzi w warunkach tlenowych. Powstające w ich wyniku produkty ulegają dalszym przemianom i nie są groźne dla nowych zasiewów (tabela 4.).

Stworzenie beztlenowych warunków do rozkładu słomy może mieć negatywny wpływ na stan gleby. Ujawnia się to szczególnie w latach mokrych, kiedy produkty hydrolizy – celulozy (glukoza) oraz hemicelulozy (ksyloza, arabinoza), ulegają fermentacji beztlenowej. Wówczas produktami fermentacji cukrów stają się alifatyczne kwasy organiczne (octowy, propionowy, mlekowy, masłowy), zaś w wyniku hydrolizy lignin powstają organiczne kwasy fenolowe (benzoesowy, salicylowy i syryngowy). Związki te wykazują silną fitotoksyczność dla roślin następczych, zwłaszcza ozimych.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.