Zapomoga za wyciszenie protestów

Producenci zbóż towarowych z Polski, Bułgarii i Rumunii mają otrzymać zapomogę z rezerwy kryzysowej Unii Europejskiej. Tak zdecydowała Komisja Europejska.
Kryzys na rynku zbóż spowodowany nadwyżkami z Ukrainy jest tymczasowy, prawdziwe zagrożenie dla bytu rolników za kilka miesięcy zacznie płynąć zza oceanu.

Do Brukseli wreszcie dotarły sygnały o trudnym położeniu rolników w krajach unijnych sąsiadujących z Ukrainą. Nagły napływ ogromnych ilości ziarna do krajów, które same corocznie muszą eksportować swoje nadwyżki, usypał wielką górę nadpodaży. Rolnicy napotykają znaczne trudności ze sprzedażą ważnych płodów rolnych na swoich naturalnych rynkach. Z tego powodu ponoszą poważne straty.

Bardziej pokaz niż realna pomoc

Żeby zrekompensować rolnikom część tych strat, Komisja Europejska (KE) wysupłała 56,3 mln € z rezerwy rolnej. Z tej kwoty ok. 29,5 mln € ma trafić do Polski, 16,75 mln € do Bułgarii i 10,05 mln € do Rumunii. Ponadto rządy tych krajów mogą z własnych budżetów dołożyć drugie tyle. Organizacje rolnicze na te kwoty reagują rozżaleniem, bo według ich szacunków straty są już miliardowe. Ponadto propozycja podziału środków może zadowolić tylko mniejsze gospodarstwa i część średnich.

Dane makroekonomiczne pokazują, że bieżący kryzys minie, chociaż jego skutki będą odczuwalne nawet w przyszłym roku. Tymczasem KE szykuje rolnikom kolejną przykrą niespodziankę, której skutki pozostaną na dziesięciolecia. Chodzi o porozumienie o wolnym handlu z krajami Mercosur (Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj). Nie ulega wątpliwości, że takie potęgi eksportowe, jak Argentyna i Brazylia widzą w Europie bogaty rynek, na którym ulokują swoje nadwyżki. Rządy tych krajów z tym się nie kryją. Nadal nie jest oczywiste, jakie korzyści unijne rolnictwo może wynieść z tego porozumienia?

Na wypadek klęski Zielonego Ładu

Trudno oprzeć się wrażeniu, że import z Ameryki Południowej ma w niedalekiej przyszłości łatać dziury w zaopatrzeniu europejskich konsumentów, gdy europejski Zielony Ład zacznie owocować spadkiem produkcji rolnej. Unijni hipokryci będą wówczas zadowoleni ze swoich decyzji, zwłaszcza w obszarze obniżenia emisji gazów cieplarnianych. Wszak statki płynące z Ameryki zgubią ślad węglowy gdzieś na środku oceanu.

Bardziej uprzemysłowione kraje Europy, jak Szwecja czy Niemcy, są za jak najszybszym ratyfikowaniem umowy, bo po cichu liczą na ułatwienia w sprzedaży swoich towarów przemysłowych w krajach Mercosur. Opłaca im się to bardziej, niż dbanie o interesy rolników. Jako argument „za” rzucane są zobowiązania dotyczące zrównoważonego rozwoju.

Natomiast w zdecydowanej opozycji jest np. Austria. Minister rolnictwa tego kraju – Norbert Totschnig – w poniedziałek powtórzył zdecydowane „nie” w imieniu rządu Austrii dla wspomnianej umowy. Wskazał na poważne zagrożenie dla europejskich producentów wołowiny, drobiu i cukru ze strony konkurencyjnego importu z krajów Mercosur. Wezwał też Komisję do pilnego wprowadzenia ogólnounijnego systemu znakowania pochodzenia żywności.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.