Pszenicę GMO ciężko sprzedać

Zwolennicy biotechnologii uważają, że jest ona jedynym sposobem na zapewnienie globalnego bezpieczeństwa żywnościowego. Jednak na razie światowy rynek to odrzuca.
Niezależnie od tego, ile żywności wyprodukuje się na bazie GMO, to nikt jej za darmo nie będzie rozdawał.  Zdjęcie: Dreczka

Niespełna 2 lata temu w Argentynie dopuszczono do uprawy pierwszą genetycznie zmodyfikowaną odmianę pszenicy. Jednak trudno powiedzieć, żeby robiła karierę. Okazuje się, że światowe rynki nie są zainteresowane takim ziarnem, co niepokoi argentyńskich eksporterów. Słowa krytyki płyną też pod adresem hodowcy odmiany – firmy Bioceres, którą oskarża się wyłącznie o działanie w celu zarobkowym, a szczytne idee są dobrym chwytem marketingowym.

Miała być kasa, a jest porażka

Działające w Argentynie Centrum Eksporterów Zbóż (Centro de Exportadores de Cereales – CEC) znalazło się w impasie. Chociaż nadal głosi swoje hasło, że biotechnologia to jedyny sposób na zapewnienie globalnego bezpieczeństwa żywnościowego świata, to musi się pogodzić z gorzką rzeczywistością. Zainteresowanie genetycznie zmodyfikowaną pszenicą jest niskie. Jako powód podaje się brak akceptacji przez detalistów i klientów końcowych.

Warto pamiętać, że komercjalizacja roślin transgenicznych (GMO) nastąpiła kilkadziesiąt lat temu w USA, gdzie nie rozwiązała żadnego problemu głodu, bo go tam nie było. Potem ze zmiennym szczęściem podejmowano próby ich urynkowienia w innych rejonach świata, głównie tych, które są wypłacalne i też nie głodują. Szybko się okazało, że ich wprowadzenie wyniszcza lokalne zaplecza hodowlane i nasienne. Ponadto daje sporo zarobić przede wszystkim ich dostawcom, znacznie mniej rolnikom (zaledwie ok. 3%), a konsumentom w ogóle nic.

Również Europa nie otwarła się na uprawę roślin GMO. Największy opór stawiają konsumenci, których nie przekonują banalne argumenty. Wprawdzie w Europie działa wiele ośrodków hodujących takie odmiany, ale unijne prawodawstwo na razie nie sprzyja ich urynkowieniu. Chociaż Komisja Europejska niedawno poinformowała, że pracuje nad wprowadzeniem odrębnych regulacji prawnych dla nowych metod hodowlanych.

Wielka Brytania łagodzi przepisy

Nieco inaczej jest w Wielkiej Brytanii, która właśnie łagodzi przepisy dotyczące inżynierii genetycznej. Dzięki nim prowadzenie badań, komercjalizacja i marketing produktów GMO mają się stać łatwiejsze. Jednak nowe przepisy początkowo będą dotyczyć tylko Anglii, bo Szkocja jest im zdecydowanie przeciwna. Uzasadnienie brytyjskiego rządu dla podejmowanych działań jest równie naiwne, jak to amerykańskie sprzed 30 lat – uwolnienie potencjału nowych technologii w celu promowania zrównoważonego i wydajnego rolnictwa i produkcji żywności.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.