Nowe odmiany nie biorą się z kapelusza magika

Hodowla odmian roślin rolniczych nie jest w stanie na bieżąco dostosować się do nagłych zmian polityki rolnej czy burz wywołanych konfliktami politycznymi. To długotrwały proces.
Czas potrzebny na wyhodowanie nowej odmiany zbóż obejmuje 2-3 perspektywy Wspólnej Polityki Rolnej.  Zdjęcie: Dreczka

Hodowla roślin jest biznesem długoterminowym, gdzie cykle rozwoju pojedynczego produktu trwają po kilka- do kilkunastu lat. Poważne zmiany kierunków w polityce rolnej, czy nagły wybuch wojny w Europie, stawiają przed hodowcami wiele niewiadomych odnośnie do wymagań rynku, jakie pojawią się za dekadę. To bardzo odległa perspektywa.

Łatwiej zmienić politykę niż dobór odmian

Tocząca się obecnie wojna na Ukrainie i fala rezygnacji z chowu trzody chlewnej, to bieżące czynniki, które mogą wywrzeć wpływ na powodzenie rynkowe odmian właśnie zgłaszanych do badań rejestrowych. Ponieważ konsekwencje i dalszy rozwój wydarzeń są trudne do oszacowania, hodowla niektórych gatunków roślin jest obarczona zwiększonym ryzykiem inwestycyjnym.

Hodowla nie zarabia na samej rejestracji odmian, lecz na ich materiale siewnym, jaki uda się ulokować na rynku. W trakcie procesu hodowli nowej odmiany mogą nastąpić zmiany, które sprawią, że zainteresowanie danym gatunkiem spadnie. Mogą też zmienić się wymogi rynku co do preferowanych cech.

W ostatnich latach nieudolne działania służb w obszarze zwalczania pomoru świń doprowadziły do znacznego ograniczenia pogłowia trzody w Europie. Jednym ze skutków jest gwałtowny spadek zasiewów pszenżyta i zapotrzebowania na jego materiał siewny. Na poprawę sytuacji trudno liczyć, bo rosnące wymogi Wspólnej Polityki Rolnej w kwestii dobrostanu, a także rosnące ceny energii i pasz, zwiększą liczbę rolników trwale rezygnujących z tuczu świń.

Kilka dobrych sezonów ostatnio zaliczył jęczmień ozimy i rzepak. Jednak jęczmień za chwilę może podzielić los pszenżyta. Natomiast rzepakowi grozi ograniczenie popytu, głównie za sprawą wycofywania pomocy publicznej do produkcji biopaliw w Niemczech. Na wysokiej fali z pewnością utrzymają się pszenica i kukurydza. Jednak są to zboża światowe, bez których ludzkość nie potrafi się obyć, stąd popyt na nie regularnie rośnie.

Ostatnie lata były nieco gorsze dla zbóż jarych. Głównym czynnikiem ograniczającym zainteresowanie była susza i pogorszenie wyników produkcyjnych. Niebawem do czynników komplikujących ich uprawę dojdzie wymóg pokrycia okrywą ochronną w okresie zimowym 80% powierzchni gruntów ornych gospodarstw. Można tu wskazać kilka powodów, które uprawę zbóż jarych wręcz wykluczą:

  • brak praktyki siewu w mulcz, czy po poplonach ozimych;
  • potrzeba rezerwacji ogromnych powierzchni pod uprawę innych roślin jarych, jak kukurydza, strączkowe i okopowe;
  • zwiększanie udziału zbóż w płodozmianie, które będzie przeszkadzało w realizacji ekoschematów w ramach nowej perspektywy WPR.

Wydawać by się mogło, że nadchodzące lata będą idealne dla rozwoju upraw roślin bobowatych. Tego chcą autorzy politycznego manifestu "Zielony Ład". I tu szybko się okaże, że za zmienianie oblicza rolnictwa w Unii Europejskiej wzięli się zupełni dyletanci.

Formułując nowe nakazy nikt nie wziął pod uwagę aktualnego stanu rozwoju hodowli roślin bobowatych, ani zapotrzebowania rynku na ich plony. Hodowla roślin strączkowych od dziesięcioleci należy do marginalnych i nagłego wysypu nowych, wysokowydajnych odmian nie będzie. Zapotrzebowanie na gatunki bobowate drobnonasienne też nie będzie rosło, bo co rolnicy z nimi zrobią, jeśli pogłowie bydła w Europie skazane jest na znaczną redukcję. Z pewnością nie będą siać bobowatych tylko po to, żeby z nich zrobić zielony nawóz, bo koszt nasion jest na tyle duży, że żadna dopłata tego nie zrekompensuje.

Pomysły na drastyczne ograniczanie zużycia środków ochrony roślin i nawozów azotowych ze środowiskowego punktu widzenia można uznać za poprawne. Ale rolnicy realizujący te cele/wymogi muszą się liczyć ze znaczącym pogorszeniem wyników produkcyjnych, których dopłaty nie zrekompensują. Zresztą unijni politycy już kilka lat temu założyli, że rolnicy powinni uczestniczyć (dołożyć się) do realizacji polityki środowiskowej. Ten udział (obciążenie) ogółu unijnych rolników w perspektywie 2022-30 oszacowano na 0,7-1,0 biliona euro!

Postęp będzie, ale nie od jutra

Hodowla odpowie na nowe wyzwania w obszarze zmniejszenia wymagań pokarmowych roślin i zwiększenia odporności na niektóre agrofagi. Jednak potrzebuje na to dużo czasu. Takie wyzwania, jak np. integracja nowych źródeł odporności, tolerancja na suszę i spadek wymagań pokarmowych przy stabilnej jakości oraz wydajności, to melodia przyszłości sięgającej daleko poza 2030 r. Ponadto przy rosnącym zapotrzebowaniu na odmiany upraw ozimych z pewnością wzrosną wymagania dotyczące zimotrwałości.

Jest jeszcze jedno ważne wyzwanie, którego nie da się podjąć od razu. Otóż każdy pojedynczy cel hodowlany zasadniczo można osiągnąć poprzez klasyczne krzyżowanie i selekcję zgodnie z prawami Mendla. Natomiast grupowanie cech i wymagań w jeden cel przy użyciu stosowanych obecnie narzędzi jest mało realne. Dodatkową przeszkodę stwarzają wydłużone i złożone procedury rejestracyjne, z których większość czyni zadość wyłącznie biurokracji. Na tym polu zmiana polityki mogłaby szybko przynieść widoczne efekty.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.