Młodzi stronią od rolnictwa
Wmawianie młodym ludziom, że utrzymają swoje rodziny w dostatku z pracy na kilku czy kilkunastu hektarach jest skrajnie nieodpowiedzialne. Niestety, nasz rząd to robi.
Unijni statystycy alarmują, że zaledwie 11% gospodarstw rolnych w UE prowadzą osoby w wieku poniżej 40 lat. Polska w tym zestawieniu z dwukrotnie wyższym wskaźnikiem wypada bardzo dobrze, chociaż na dłuższą metę nie ma się z czego cieszyć.
Zainteresowanie pobieraniem nauki w szkołach rolniczych średniego i wyższego stopnia cały czas słabnie. Ponadto większa część absolwentów tych szkół wcale nie trafia na gospodarstwa, lecz szuka zajęcia w zawodach mniej obwarowanych coraz wymyślniejszymi wymogami i sankcjami oraz niewymagającymi posiadania dużego kapitału.
Samo założenie, że młodość rolnika trwa do 40. roku życia, jest dużym nieporozumieniem. Może jest dobre jako kryterium kwalifikujące do otrzymywania różnych form wsparcia, ale z biologicznego punktu widzenia jest bzdurne. Wystarczy sobie wyobrazić, jak wyglądałaby demografia, gdyby średni wiek usamodzielniania się ogółu społeczeństwa i zawierania małżeństw przesunął się do przedziału wiekowego 35-40 lat. Niestety, w przypadku dzieci rolników przejmujących gospodarstwa po rodzicach często tak jest.
Jeszcze 20 lat temu zakup lub utworzenie nowego gospodarstwa było w Polsce względnie łatwe. Jednak przez te 2 dekady ziemia rolna podrożała kilkunastokrotnie, wyposażenie kilkukrotnie, a ceny zbytu płodów rolnych niemal stoją w miejscu. W dodatku po każdy atrakcyjny kawałek ziemi jako pierwsze swoje łapy wyciąga państwo.
Pomijając fakt, że młody człowiek, który dopiero opuścił szkolne mury groszem nie śmierdzi, to i tak od państwa niczego by nie kupił. Ziemia rolna dostępna jest tylko w drodze dzierżawy, a stawki czynszów często graniczą z lichwą, szczególnie w przypadku kościelnych nieruchomości. Natomiast oferta najmu zabudowań gospodarczych nie istnieje albo dotyczy ruin.
Jedyną skuteczną metodą odmładzania środowiska rolniczego jest przekazywanie przez rodziców części gospodarstw dzieciom na długo przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Ale jest to możliwe tylko tam, gdzie jest co dzielić. Stabilne ekonomicznie gospodarstwa powinny mieć warunki do dalszego rozwoju. Wartość kilkunastohektarowego gospodarstwa obecnie liczona jest w milionach i w większej części jest to mienie nierozporządzalne, co silnie ogranicza efektywność inwestowanych pieniędzy.
Od kilku lat nasze władze wykazują otwartą niechęć do powstawania "latyfundiów". Za takie postrzegane są gospodarstwa przekraczające 50 ha. Tymczasem Komisja Europejska szczególnej trosce poleca młodych rolników prowadzących gospodarstwa do 90 ha. Taki areał uznano bowiem za wystarczający do uzyskiwania godziwych dochodów rolniczej rodziny w dłuższej perspektywie.