Niech żyją rolnicy… ale za swoje!

Zwykle jesienią gospodarstwa robią przegląd parku maszynowego i rozważają inwestycje. Tegoroczna sytuacja pod względem dostępności finansów jest zupełnie różna od ubiegłorocznej.
Powiedzenie "zastaw się, a postaw się", nie ma nic wspólnego z rozsądnym inwestowaniem. Nakłady trzeba planować tak, żeby ich zwrot był gwarantowany.  Zdjęcie: Dreczka

Trudno komuś w obecnych realiach inflacyjnych doradzać zaciąganie kredytów inwestycyjnych w bankach, jeśli można znaleźć na to jakiekolwiek inne rozwiązanie. Prawda o sytuacji gospodarstw jest brutalna. Nakłady na produkcję osiągnęły absurdalne poziomy, a ceny zbytu w licznych przypadkach ledwo pozwalają je pokryć. Zatem jak spojrzeć na finansowanie inwestycji, które wydają się być konieczne?

Nikłe szanse na wsparcie z zewnątrz

Jeśli ktoś zamierza pożyczać pieniądze w banku, to powinien się liczyć z tym, że obsługa takiego długu podrożeje niezależnie od dalszego kierunku inflacji. Otóż kredyty dla rolników będą drożały w miarę wdrażania przez banki przepisów dyrektywy UE w sprawie sprawozdawczości na temat zrównoważonego rozwoju. Na temat skali tego obciążenia brakuje precyzyjnych informacji.

Przez wiele lat dobrym źródłem wsparcia inwestycji realizowanych przez rolników były środki unijne. Od 3 lat oczy unijnych polityków są zwrócone w innym kierunku. W kolejnych budżetach obcinane są środki na wspieranie inwestycji zwiększających produktywność, bo żywność importowana mniej obciąża środowisko przyrodnicze w Europie. Trudno też liczyć na istotne wsparcie z budżetu krajowego, który przez 8 ostatnich lat systematycznie był obciążany nowym zadłużeniem i skalą deficytu. Złożyły się na to spadające wpływy podatkowe, wyższe koszty obsługi długu, a jednocześnie coraz głośniejsze wołanie różnych grup społecznych i zawodowych o pomoc ze strony państwa. W ostatnim okresie z pewnością bardzo wiele kosztowały przedwyborcze obietnice.

Niemal każdą inwestycję można przesunąć w czasie. Jeśli jednak klimat do inwestycji pozostanie zły na dłużej, wówczas istnieje ryzyko zaległości, które w dłuższej perspektywie mogą zaszkodzić zdolnościom produkcyjnym. Zatem ironiczna może wydawać się rada, aby w takiej sytuacji inwestować w zwiększenie produktywności, zanim koszty planowanych inwestycji znów pójdą w górę. Jaki tu przyjąć plan:

  • jeśli już teraz gospodarstwo posiada środki, które może zainwestować w zwiększenie produktywności, warto się za to zabrać;
  • w sytuacji, gdy na dane działanie brakuje trochę pieniędzy, ale jego realizacja jest konieczna, trzeba rozważyć odczekanie kilku miesięcy do czasu, aż stopy procentowe jeszcze nieco spadną. Wówczas po brakującą kwotę będzie można pójść do banku i uzyskać korzystniejsze warunki obsługi tego długu;
  • ostatni wariant dotyczy sytuacji, w której brak środków na inwestycję jest znaczny, ale presja na jej realizację jeszcze nie jest duża. Po odbywającej się właśnie zmianie rządu będzie trzeba odczekać 2-3 lata. Następny rząd będzie musiał stworzyć bardziej przyjazne warunki dla biznesu. Jakakolwiek polityka kontynuacji rozdawnictwa sprowadzi na nasz kraj znacznie większe problemy nie tylko w rolnictwie, ale całej gospodarce i społeczeństwie. Jednym z pierwszoplanowych działań z pewnością będzie zdławienie inflacji, czego bezpośrednim skutkiem będzie potanienie kredytów.
© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.