Czyżby piąta kolumna Putina?

Produkcja większej ilości zboża w krótkim okresie i wstrzymanie Zielonego Ładu mogą doraźnie złagodzić skutki wojny na wschodzie Europy. Ale ten pomysł ma przeciwników.
Liczna grupa naukowców uważa, że Europa powinna dzielić się swoim ziarnem z głodującą częścią świata, ale też nie powinna zwiększać jego produkcji.  Zdjęcie: Dreczka

Na jutro (poniedziałek 21 marca) zaplanowano w Brukseli spotkanie ministrów rolnictwa krajów członkowskich Unii Europejskiej. Mają tam rozmawiać o rozwiązaniach, które złagodzą skutki wojny prowadzonej przez Rosję na Ukrainie. Obie strony konfliktu są bardzo ważnymi eksporterami zbóż i nawozów. Jednak obecnie ich dostawy są mocno zakłócone lub zupełnie przerwane na nie wiadomo jak długo. W związku z tym politycy debatują, czy nadal należy się upierać przy kalendarzu wdrażania wymogów Europejskiego Zielonego Ładu?

Na tę okoliczność blisko 200 europejskich naukowców podpisało się pod apelem, żeby w żadnym razie nie rezygnować z wdrażania postanowień nowej perspektywy Wspólnej Polityki Rolnej. Pobieżna analiza nazwisk pozwala stwierdzić, że w większości podpisali się pod nim klimatolodzy i ekolodzy z wysokimi tytułami naukowymi. Są przeciwni odłożeniu tego choćby na rok, chociaż obecna perspektywa już ma dwuletnie opóźnienie.

Zmniejszyć spożycie mięsa

Zdaniem naukowców wojna nie jest wystarczającym powodem, aby zadbać o wzrost produktywności unijnego rolnictwa. Uważają, że obecną sytuację może rozładować przede wszystkim zmiana popytu konsumpcyjnego. Wydaje im się, że można to zrobić od ręki. Proponują nawet trzy kluczowe drogi do rozwiązania obecnego kryzysu:

  • szybsze przejście na diety z obniżonym udziałem produktów pochodzenia zwierzęcego w Europie i innych krajach o wysokich dochodach, co zmniejszyłoby zapotrzebowanie na ziarno paszowe;
  • zwiększenie produkcji roślin strączkowych i dalsze zazielenianie polityki rolnej UE, także w celu zmniejszenia zależności od rosyjskich nawozów azotowych i gazu ziemnego;
  • ograniczenie marnotrawienia żywności, gdyż ktoś rzucił tezą, że poziom marnotrawienia pszenicy w UE sięga połowie ukraińskiego eksportu tego ziarna.

Brzmienie tych propozycji pokazuje, jak słabo zorientowani w realiach są ich autorzy. Niemniej rzucają kolejne pomysły, które zdają się być już znajome i do tej pory nikomu się nie opłaciło ich realizować. Naukowcy ustalili, że niepewność żywnościowa na świecie nie jest spowodowana niedoborami żywności lecz jej nierównym podziałem. Zamiast nakarmić głodnych ludzi, ziarno spasa się zwierzętami, wykorzystuje się jako biopaliwo lub po prostu marnuje. Dlatego uważają, że poluzowanie w tym momencie przepisów dotyczących ochrony środowiska w celu zwiększenia produkcji żywności nie rozwiąże kryzysu.

Najlepiej dzielić cudzym

Można przypuszczać, że status materialny ludzi wielkiej nauki głoszących takie szczytne idee, jest wyższy niż przeciętnego obywatela UE. Jednak w odezwie zabrakło deklaracji, że są gotowi zrezygnować ze swojego dostatku, albo że złożą się prywatnie i sfinansują zakup oraz wysyłkę kontenera pszenicy w jakiś zakątek świata, gdzie panuje głód. Rolnikom nie zbywa, żeby mogli pozwolić sobie na takie gesty. Jak widać, nawet w kręgach uznawanych powszechnie za opiniotwórcze nie brakuje wpływowych ludzi, którzy albo są oderwani od rzeczywistości, albo w zakamuflowany sposób wspierają interesy obcych mocarstw.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.