Soja teraz, albo nigdy

Zwiększenie zakresu i zasięgu badań nad możliwościami uprawy soi w Polsce zaowocowało pomyślnymi wynikami, które przekonują nawet zatwardziałych sceptyków.
Dostępne obecnie na rynku odmiany soi dobrze plonują i dojrzewają w większości południowych rejonów kraju. Zdjęcie: Kościelniak

Problem niedoboru krajowego białka w żywieniu zwierząt i ludzi można w  znacznym stopniu ograniczyć poprzez rozwijanie uprawy soi. Nasiona tej rośliny zawierają 33-35% bardzo wartościowego i zbilansowanego aminokwasowo białka oraz 18-22% tłuszczu o pożądanym udziale nienasyconych kwasów tłuszczowych. Dla porównania nasiona innych bobowatych zawierają:

  • groch siewny pastewny – 22% białka i 1,6% tłuszczu;
  • bobik – 26,8% białka i 1,3% tłuszczu;
  • łubin wąskolistny – 31,5% białka i 4,4% tłuszczu.
Rośnie poziom plonowania

Obecnie poziom plonowania odmian soi badanych w Polsce przez COBORU jest o kilka-, kilkanaście dt/ha wyższy w porównaniu do wyników sprzed 10 lat. Warto pamiętać, że są to odmiany niemodyfikowane genetycznie, które ze względu na różne ruchy proekologiczne mają większą przyszłość w Europie.

Do niedawna jedną z głównych barier agrotechnicznych był brak herbicydów, ale dzięki badaniom i rejestracjom małoobszarowym udało się temu zaradzić. Pod względem uzyskiwanych plonów nasion soja nie ustępuje grochowi i bobikowi, nie mówiąc już o łubinie wąskolistnym i żółtym, co potwierdzają wyniki porejestrowego doświadczalnictwa odmianowego (tabela). W suchych latach 2018-19 soja wydała plon zbliżony do grochu i bobiku. Zniosła dobrze również chłodniejszą i deszczową pogodę w ostatnim sezonie.

Dużo zalet i małe wymagania

Soja posiada szereg cennych gospodarczo zalet. Jest genetycznie dostosowana do okresowych niedoborów wilgoci. Ma rozbudowany system korzeniowy, który mogą zasiedlać bakterie symbiotyczne wiążące wolny azot z powietrza. Owłosienie liści, łodyg i strąków zmniejsza transpirację. W warunkach upalnej pogody w dzień zamykają się aparaty szparkowe – rośliny więdną i w ten sposób bronią się przed nadmiernym parowaniem. Jednak ta reakcja nie chroni całkowicie soi przed skutkami suszy, chociaż na tle innych roślin bobowatych daje wyraźną przewagę. Dobitnie pokazały to minione suche lata, gdy soja o wiele lepiej zniosła suszę niż inne bobowate.

Soja nie jest rośliną intensywną o wygórowanych wymaganiach glebowych. Wytwarzając 50-80 dt/ha suchej masy (stosunek plonu nasion do ubocznego wynosi 1:1), pobiera z gleby 3-4 razy mniej wody i składników pokarmowych niż np. burak, kukurydza i pszenica. Pozostawia po sobie stanowisko niewyczerpane z wody glebowej. Ta właściwość ma kapitalne znaczenie przy ocieplaniu klimatu i coraz częstszych deficytach opadów. Można powiedzieć, że ma stosunkowo niskie wymagania pokarmowe, ale wymaga uregulowanego odczynu – pH >6,0. Na glebach średnio zasobnych można zrezygnować z nawożenia NPK.

Jako roślina bobowata łamie płodozmiany zbożowe, redukując zarodniki chorób grzybowych atakujących zboża i rośliny z innych rodzajów. Specyfika jej uprawy pozwala na rozłożenie w czasie prac polowych w całym okresie wegetacyjnym. Ma to kapitalne znaczenie w gospodarstwach o niskim zatrudnieniu.

Póki co, soja nie wymaga tak intensywnej chemicznej ochrony, jak pozostałe rośliny uprawne. Jej ochrona ogranicza się do wykonania 1-3 zabiegów herbicydami i sporadycznie jednego insektycydowego przeciwko szkodnikom wielożernym. Jeśli do tego dodać ograniczone nawożenie azotem, to można ją zaliczyć do roślin proekologicznych.

Jak rozpowszechnić uprawę soi?

Pomimo wielu zalet i potwierdzonej przydatności do uprawy w naszym kraju, soja bardzo powoli wchodzi do szerszej uprawy. Na Dniach Soi organizowanych w SDOO Głubczyce i Top Farms Głubczyce po obejrzeniu upraw i przy innych okazjach pytałem się zaprzyjaźnionych rolników, czy i kiedy podejmą uprawę soi? Najczęściej odpowiadali – poczekam na dużego odbiorcę, który zagwarantuje odbiór nasion za godziwą cenę. Po co mi nowy kłopot, jeżeli zboża, kukurydzę i rzepak sprzedaję na miejscu i wiem, na jaką cenę mogę liczyć.

Takiemu zachowaniu trudno odmówić rozsądku. Podobnie jak w przypadku buraków cukrowych czy rzepaku rolnicy nie zagospodarują plonu w gospodarstwie. Trzeba stworzyć takie warunki skupu i przerobu, jakie funkcjonują po drugiej stronie Atlantyku. Przerób nasion ograniczony wyłącznie do firm paszowych nie przyniesie odpowiedniej opłacalności żadnej ze stron. Zdaniem specjalistów zajmujących się przetwórstwem nasion oleistych sensownym rozwiązaniem tego problemu może być uruchomienie tłoczenia na gorąco (ekstrakcji) w celu pozyskania oleju do celów spożywczych. Powstała przy tej okazji śruta poekstrakcyjna z pewnością zainteresuje producentów pasz.

Rozsądnie zainwestować publiczne pieniądze

Ministerstwo Rolnictwa zapewnia, że chce wspierać rozwój uprawy soi. Wiele wskazuje na to, że nie wie jak. Dlatego podpowiadam, że do rozmów należy zaprosić krajowych przetwórców nasion roślin oleistych, najlepiej mniejszych i średnich, oraz zapytać ich, czy byliby zainteresowani przerobem nasion soi i jakiego rodzaju zachęt do tego potrzebują. Skutecznym działaniem rządu mogłoby być uruchomienie wsparcia do inwestycji w działające lokalnie tłocznie. Im więcej znajdzie się mniejszych i średnich inwestorów, tym większa szansa na to, że polski program białkowy się powiedzie. W ten sposób w krótkim czasie w kraju mogłyby pozostać setki milionów złotych, którymi bogacimy farmerów zza oceanu.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.