Zabieg T1 w rzepaku celuje w suchą zgniliznę kapustnych
Wczesnowiosenny zabieg fungicydowy na plantacjach rzepaku warto wykonać w tych stanowiskach, gdzie obserwuje się dużo objawów postępujących chorób.

Ochrona rzepaku ozimego przed chorobami grzybowymi w niektórych gospodarstwach bardzo się rozwinęła. Obok zaprawiania nasion standardem jest zabieg fungicydowy wykonywany na początku jesieni, a potem wczesną wiosną i "na płatek".
Najpierw wnikliwa analiza faktów
Strategia trzech zabiegów opryskiwania rzepaku fungicydami nalistnymi może się wydawać na wyrost. Jeśli jesienny zabieg był skuteczny i rośliny w dobrym zdrowiu kończyły jesienną wegetację, to zdrowe powinny być także na starcie wiosennej wegetacji. Z tego powodu większą wagę należy przywiązywać do zabiegu w fazie kwitnienia niż wczesnowiosennego.
Nieco inaczej wygląda sytuacja, jeśli zabieg jesienny uznano za niepotrzebny, względnie jego działanie ustało na długo przed nadejściem zimy. Wówczas grzyby chorobotwórcze mogły mieć dużo czasu na rozwinięcie swojej grzybni na liściach. Szczególnie groźne są porażenia suchą zgnilizną kapustnych, które dobrze zimują i od nich biorą początek wiosenne infekcje.
Wielu plantatorów rzepaku z pewnością niepokoi utrata dużej części liści ogonkowych, które obecnie zasychają i gniją. Na plantacjach wyczuwa się zapach gnijącej kapusty, który nie jest zapowiedzią procesów chorobowych zagrażających żywym roślinom. Chociaż nie ulega wątpliwości, że będą one musiały włożyć sporo wysiłku w odbudowę utraconego aparatu asymilacyjnego.
Z pewnością warto chronić nowe liście przed atakiem chorób. Jednak najpierw trzeba sprawdzić, jakie są potencjalne zagrożenia. Jeśli sucha zgnilizna kapustnych była obserwowana późną jesienią, to na pewno nadal jest na plantacji, podobnie jak szara pleśń i czerń krzyżowych. Ewentualny zabieg w fazie strzelania w pęd powinien mieć na celu zwalczanie tych chorób. Potrzeba wykonania opryskiwania z użyciem fungicydu występuje wtedy, gdy nasilenie objawów chorób zbliża się lub osiąga wyznaczony próg szkodliwości. Dla suchej zgnilizny kapustnych wiosną jest to 10-15% roślin z objawami choroby (nawet pojedynczymi). Z kolei dla szarej pleśni i czerni krzyżowych jest nieco wyższy i wynosi 15-20%.
Odkąd na rynku pojawiły się fungicydy posiadające właściwości regulatorów wzrostu plantatorzy rzepaku chętnie po nie sięgają. O ile w terminie jesiennym ma to sens, o tyle wiosną jest zbędne. Rośliny rzepaku powinny zbudować maksymalnie obfitą masę wegetatywną, żeby w niej zgromadzić składniki pokarmowe, które będą potrzebne w fazie wykształcania łuszczyn i nasion. Poza tym do fazy kwitnienia istnieje jeszcze możliwość rozbudowy systemu korzeniowego i tego procesu na pewno nie opłaca się zakłócać.
Substancje czynne trzeba zmieniać
W tabelach zestawiłem fungicydy zalecane przede wszystkim do zwalczania suchej zgnilizny kapustnych. Praktycznie wszystkie wykazują jeszcze działanie przeciwko kilku innym chorobom, chociaż w etykietach występują duże rozbieżności zaleceń, zwłaszcza w przypadku środków opartych na tebukonazolu. Rynek oferuje dużą liczbę środków o podobnym składzie, które odróżnia tylko nazwa.


Warto pamiętać, żeby podczas wyboru fungicydu uwzględnić przynajmniej jedną substancję czynną o działaniu systemicznym (układowym). Nie należy sięgać po substancje czynne, których już użyto jesienią, albo które są przewidziane w kolejnym, najważniejszym w sezonie zabiegu. W najbliższych tygodniach rośliny będą szybko się rozwijały i byłoby dobrze, żeby fungicyd został rozprowadzony do nowych organów. Dawki zalecanych środków są na tyle wysokie, żeby zapewnić ochronę przez najbliższe 3-4 tygodnie. Do tego czasu rośliny osiągną fazę kwitnienia i będzie trzeba wykonać zabieg "na płatek".