Ile jeszcze tych wymogów?

Projekt Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej w obecnej wersji bardziej przypomina pomysł na eksperyment naukowy niż realny program przeobrażeń w rolnictwie.

Rolnictwo musi dostarczać bezpiecznej i taniej żywności! Rolnictwo musi się zmienić! Rolnicy powinni bardziej dbać o środowisko, nie stosować nawozów i środków chemicznych! Rolnicy powinni się dokształcać! Rolnicy muszą być innowacyjni! Rolnicy muszą inwestować, być nowocześni i cyfrowi! Ile jeszcze tych bezpardonowych, krzykliwych żądań w tak krótkim czasie?

Od kilkunastu lat wymagania wobec rolników są coraz bardziej złożone, kosztowniejsze i coraz trudniejsze do spełnienia. A mimo to większa część je akceptuje. Od kilku lat obserwuję ducha innowacyjności wśród rolników. Sam myślę o tym, jak za kilka lat ma wyglądać to zrównoważone rolnictwo, czy to ekologiczne, czy konwencjonalne. Po wnikliwej lekturze projektu Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej stwierdzam, że jego autorzy w trakcie pisania musieli być pod wpływem samogonu lub innego podobnie działającego środka. Bo na trzeźwo tak wielu ogólników, sprzeczności, powtórzeń i frazesów nie da się napisać.

Od rolników wymaga już się wszystkiego, co można sobie wyobrazić, a nawet więcej. Na pierwszym miejscu "dyżurny" pozostaje zróżnicowany płodozmian i nowe kultury. Nikt sobie nie zadaje pytania, czy niszowe rośliny rolnikom opłaci się uprawiać i czy da się kupić ich nasiona. Dużo mówi się o różnicowaniu źródeł dochodów, organizacji przetwórstwa w gospodarstwach czy ekologii. I tu również brakuje wyobraźni o tym, ile rzeczy można robić naraz? Za co to zorganizować? Komu sprzedawać, gdy władze zamykają dostęp do już zdobytych rynków? Wreszcie, ile kolejnych służb kontrolnych będzie się czepiać rolników?

Historia pokazuje, że rolnicy są podatni na zmiany, zwłaszcza takie, z których wszyscy odnoszą korzyści. Jednak ostatnie lata obfitują w nowe ograniczenia i kryzysy. Politycy chętniej otwierają unijny rynek na import, niż przecierają szlaki do pozbywania się własnych nadwyżek. Zaś puszczony samopas handel rolniczy dyktuje dostawcom takie warunki, żeby tylko nie wyginęli.

Lansowana przez polityków regionalna produkcja żywności ze sprzedażą bezpośrednią włącznie, może odnieść sukces, ale tylko wtedy, gdy rolnicy będą mieli dostęp do wsparcia i infrastruktury. Sami sobie tych warunków nie stworzą.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.