Próchnica działa jak akumulator
Próchnica próchnicy nierówna. Niektóre zabiegi uprawowe mogą wpływać na udział niektórych frakcji próchnicy, ale gwałtowny skok jej zawartości w glebie jest niemożliwy.
Próchnica glebowa, nazywana często także humusem, składa się głównie z węgla organicznego. Jest to niezwykle złożona mieszanina całej materii organicznej gleby, która decyduje o jej żyzności, a ponadto posiada zdolność do magazynowania wody i węgla. Istnieje kilka podziałów próchnicy glebowej, ale optycznie najłatwiej można rozróżnić prehumus – będący masą jeszcze nie całkiem rozłożonych resztek organicznych oraz humus, czyli bezpostaciowe produkty zaawansowanej humifikacji resztek roślinnych i zwierzęcych. Nie da się precyzyjnie rozdzielić tych dwóch frakcji, gdyż prehumus płynnie przechodzi w humus.
Dyrektywy zamiast zrozumienia przyrody
Próchnica glebowa w ostatnich latach znalazła się w centrum uwagi jako magazyn węgla, który może mieć wpływ na obniżenie emisji CO2 do atmosfery. Znaczenie tej właściwości jako sposobu na ograniczanie zmian klimatycznych jest mocno przereklamowane. Trudno przemilczeć fakt, że Unia Europejska zamierza wydać w najbliższych latach ogromne sumy publicznych pieniędzy na tzw. rolnictwo węglowe. Będą to źle wydane pieniądze, bo w ujęciu globalnym zmiany zawartości węgla w glebie następują bardzo powoli i nie mają istotnego wpływu na całokształt obiegu tego pierwiastka w przyrodzie. Nawet jeśli uda się w krótkim czasie podnieść zawartość węgla w glebie o 0,2%, to wystarczy kilka suchych lat, jak np. 2016-20, żeby znaczne zasoby próchnicy uległy spaleniu i wszystkie wysiłki pójdą na marne.
Wprowadzenie dodatkowych ilości węgla organicznego do gleby w celu jego zmagazynowania jest możliwe jedynie w warstwie podornej. Taki naturalny magazyn stanowią przede wszystkim korzenie roślin wieloletnich (drzewa i krzewy) oraz niektórych rolniczych (rzepak, burak, motylkowate). Brak dostępu tlenu oraz duże wysycenie tkanek ligninami nie sprzyja ich rozkładowi.
Wzbogacanie wierzchniej warstwy roli dużymi ilościami łatwo rozkładających się materiałów organicznych, takich jak resztki pożniwne, pozostałości płytkich systemów korzeniowych, gnojowica, obornik, poferment i kompost, dają efekt krótkotrwały, niekiedy krótszy niż rok. Ponadto systemy bezorkowe uprawy gleby przyczyniają się do wzrostu biomasy drobnoustrojów w warstwie gleby do 10 cm. Tutaj wymiana gazowa jest na tyle dobra, że spalanie próchnicy, a co za tym idzie, uwalnianie węgla do atmosfery w postaci CO2 następuje bardzo szybko.
Dwutlenek węgla jest kiepskim lotnikiem
Wbrew temu, co rolnikom próbuje się wmawiać, gaz ten nie ulatuje do górnych warstw atmosfery, bo w porównaniu do metanu, azotu czy tlenu jest zbyt ciężki. Dopiero tutaj pojawia się jedyne sensowne działanie, polegające na utrzymywaniu pokrywy roślinnej gruntu przez jak największą część roku. Chodzi o to, żeby rośliny na bieżąco wychwytywały dwutlenek węgla uwalniany z gleby i dostarczany w napływających masach powietrza do prowadzenia fotosyntezy. Niestety, długotrwałe utrzymywanie roślinności na polach stwarza również lepsze warunki do rozwoju chwastów, chorób i szkodników. Ale to zmartwienie ekolodzy, urzędnicy i zieloni politycy pozostawiają wyłącznie rolnikom.