Patenty genów ograniczają postęp hodowlany

Dominacja czy przewaga handlowa na rynku to nic dobrego. Nabywając produkt potentata, trzeba pokryć koszty wytworzenia i marży handlowej oraz zapłacić za brak wyboru.
Postęp w hodowli twórczej konwencjonalnych odmian roślin i ras zwierząt jest szybszy, jeśli nie ma ograniczeń w dostępie do zasobów genetycznych.  Zdjęcie: Dreczka

Ograniczanie dostępności i ekskluzywne ciągnięcie korzyści z czegoś, co od dawna jest wspólnym dobrem, to nowy pomysł na zyski koncernów prowadzących hodowlę roślin. Prawo do osiągania dodatkowych profitów z racji tzw. wartości intelektualnej wydaje się być akceptowane w przypadku odmian genetycznie zmodyfikowanych, które uzyskuje się z zastosowaniem inżynierii genetycznej. Natomiast dodatkowe korzyści za wyhodowanie odmian przy użyciu technik opartych na prawach Mendla, mogłyby przysługiwać w najlepszym razie jego spadkobiercom, a nie tym, którzy z nich obecnie korzystają. Niestety, w Europie obserwuje się kolejne przypadki patentowania odmian wyhodowanych klasycznymi, znanymi od dziesięcioleci metodami.

Nikt sam jeszcze genu nie zbudował

Przeciwko takim manipulatorom powstał nawet międzynarodowy sojusz „Żadnych patentów na odmiany!” Jego członkowie uważają, że wolna hodowla nowych odmian roślin jest coraz bardziej zagrożona. Organizacja ta ma charakter społeczny i prowadzi szeroką akcję informacyjną na temat niebezpieczeństwa objęcia ochroną wyłącznościową tego, co do zasady jest darem przyrody. Niedawno demonstrowała przed Federalnym Ministerstwem Sprawiedliwości w Berlinie przeciwko patentom na odmiany roślin i rasy zwierząt z konwencjonalnej hodowli.

Uczestnicy akcji wzywali urząd patentowy do podjęcia działań w celu ochrony wspólnego dobra i powstrzymania monopoli patentowych na odmiany roślin uprawnych. Okazuje się, że w wielu krajach europejskich istnieją znaczne luki prawne, które stwarzają możliwości intencyjnego interpretowania w celu uzyskiwania podobnych patentów. Ich liczba w ostatnich latach szybko rośnie również za sprawą Europejskiego Urzędu Patentowego (EPO). Sojusz uważa, że patenty na odmiany roślin powinny być ściśle ograniczone wyłącznie do procesów inżynierii genetycznej.

Ruch antypatentowy wydał też petycję wzywającą do zwołania konferencji państw-sygnatariuszy EPO. Właściwi ministrowie mają się spotkać w ciągu roku, aby podjąć skuteczne środki przeciwko patentom na konwencjonalnie hodowane rośliny i zwierzęta. Pod petycją zebrano już ćwierć miliona podpisów, a ponadto poparcie ponad 70 organizacji z 18 krajów europejskich.

Geny nie są niczyją własnością

Wśród popierających akcję można znaleźć nazwiska polityków. Niemiecka parlamentarzystka Sylvia Lehmann ostrzega przed utrzymywaniem stanu prawnego sprzyjającego tworzeniu takich monopoli. Jeśli się nic z tym nie zrobi, to za jakiś czas korporacje rolne mogą wykorzystywać patenty do przejmowania kontroli nad produkcją żywności i cenami. Tymczasem zarówno społeczeństwo, jak i wszystkie ośrodki zajmujące się hodowlą twórczą roślin i zwierząt potrzebują nieograniczonego dostępu do zasobów genetycznych, których jedynym źródłem i właścicielem jest przyroda.

© Materiał chroniony prawem autorskim. Zasady przedruków w regulaminie.